środa, 15 grudnia 2010

Burdel...


"…Dla Was kobieta to tylko seksualny obiekt, towar kopulacyjny, robicie z nas… Przerwał jej: - Nie, Madame, jest dokładnie na odwrót. To Wy robicie z siebie towar do dupczenia, to wy się degradujecie, rozdając swoje ciała na prawo i lewo, bez umiaru i bez żadnego dla siebie szacunku, a całe to kurestwo nazywacie wyzwalaniem się spod męskiej dominacji (sic!) Ja wiem, że ten jazz to właściwie nie nasz wina, tylko wina zaprogramowania biologicznego, w porządku, tylko po co mydlić oczy i zwalać winę na płeć przeciwną? Nazywajmy rzeczy po imieniu… Ja przepraszam za brzydkie słowa, takie jak kurestwo, ale trudno ten jazz lepiej określić. Chodzi o wrodzone kurestwo rodzaju żeńskiego."
W. Łysiak „Statek”

     Agencja towarzyska, dom rozkoszy, a czasem nawet salon masażu... Dlaczego nie mówimy wprost - burdel. Możliwe, że i w tym przypadku chodzi o tak zwaną poprawność polityczną, ale nie o tym dzisiaj. O udokumentowanych burdelach możemy mówić już w starożytnej Grecji około VII w. p.n.e. Pozwala to domniemać, że o istnieniu miejsc, w których nasi przodkowie uprawiali swawolną miłość możemy mówić, że istnieją od zawsze.


     Kim są i dlaczego uprawiają ten proceder? Co łączy tirówkę stojącą przy trasie szybkiego ruchu z ekskluzywną call-girl z podmiejskiej willi? Przejrzałą czterdziestolatkę z dwojgiem dzieci i dwudziestojednoletnią studentkę? Czy wspólnym mianownikiem wspomnianych kobiet są łatwe pieniądze, które można zarobić uprawiając nierząd i czy są one łatwe? Czy prawdziwe są obiegowe opinie o braku jakichkolwiek zasad moralnych wśród prostytutek? W końcu czy jest to zawód, który przynosi satysfakcję i z którym można wiązać plany na przyszłość? Nie będę się nad tym rozwodził… choć temat naprawdę inspirujący nawet na pracę doktorską…
     Z badań nad prostytucją wynika, że z usług prostytutek korzystają mężczyźni w różnym wieku, o różnych zawodach, wykształceniu. To jedno z niewielu miejsc, gdzie każdy facet jest równy, jeśli oczywiście ma pieniądze. Klient przychodzi do agencji przekonany, że prostytutka spełni każdą jego zachciankę. Niestety często rozczarowuje się. Niekiedy nawet dodatkowa opłata nie pomaga.
     Mimo wszystko dziewczyny nie mają oporów przed nietypowym seksem. Mocno wydekoltowane, noszą krótkie spódnice lub obcisłe spodnie i buty na wysokich obcasach. Mocny makijaż, opalona skóra. Bez skrupułów godzą się na miłość francuską, analny,  seks w pończochach czy wysokich butach. Wielu klientów uważa, że są bardziej zmysłowe i lepiej wczuwają się w swoją rolę niż ich żony czy dziewczyny.


     I choć wydawać by się mogło, że do płatnych panienek przychodzą jedynie seksualni nieudacznicy i zboczeńcy, to nieprawda. Nie ma jednego powodu dla których mężczyźni chodzą do burdelu. Niektórych facetów już nie podniecają żony, inni leczą w ten sposób kompleksy, jeszcze inni chcą po prostu pogadać. Wszystkie te powody łączy jedno: burdel, prostytutka - te słowa wywołują podniecenie każdego faceta, bez względu na to czy jest prawiczkiem, czy przykładnym mężem. Mężczyźni korzystający z prostytutek, dzielą się na dwie kategorie. Jedni mają problemy z sobą, w  pracy – żona nie spełniająca ich fantazji którą boli głowa co dzień -  czy w domu, a drudzy po prostu to lubią. A seks z prostytutką ich bardziej podnieca – niektórzy nawet rzucają swoje dziewczyny dla prostytutek.


     W „Agencji” jest poziom i standard, wszystko jest droższe: alkohol, napoje itp. nie siedzą tam „patałachy” tylko faceci na poziomie, a jeśli nawet jest jakiś podpity to żadnych zadym tam nie ma, bo więcej go nie wpuszczą. Ciągle działa magia zakazanego owocu, czerwonych kotar, ścian i dużych luster w złotych oprawach, łóżek i kobiet pięknie koronkowo ubranych jak z Francji Ludwika XVI… rozmarzyłem się… 
     Aha na koniec informacja dla Wszystkich, nie jest powiedziane że idąc do burdelu od razu idzie się oddawać cielesnym rozkoszom…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz