niedziela, 31 października 2010

Samotność...

     Będzie trochę ckliwie ale w końcu ten blog miał być szczery - szczery do bólu! Hm czy nie macie czasem tak, że otwierając rano oczy czujecie się samotni. Zastanówcie się teraz..... i odpowiedzcie sobie szczerze - czy czasem czujecie w sobie "wielką czarną dziurę", a każde wypowiedziane słowa, niezwerbalizowane myśli, nieodebrane spojrzenia są tylko echem, które odbijane wraca do Was i otacza z każdej strony, ciemną i zbitą masą? Zaczynacie się zastanawiać co się dzieje i nie ważne czy obok leży osoba którą kochacie czy nie, ponieważ ta emocja pojawia się w Naszym życiu bez wpływu warunków zewnętrznych; choć mogą one ją wywołać - bogaci, biedni, szczęśliwi, kochający, umierający wszyscy znają to uczucie - przenika Nas do szpiku. Jednocześnie nakrywając Nas ciemnym płaszczem ciszy w której znajdziemy wszystko od bólu poprzez radość na ekstazie kończąc. 


     Możemy więc doświadczać krótkich, chwilowych stanów samotności, pomimo posiadania adekwatnych związków z innymi ludźmi. Jak pokazują obserwacje, w dużych aglomeracjach wzrost samotności powodują warunki wymuszające sztuczność i płytkość interakcji międzyludzkich, relacje interpersonalne stają się niepełne, kontakty powierzchowne, przypadkowe i urywane. Po czym poznać samotnych hmm jak napisał S. King "Chyba właśnie po tym można poznać naprawdę samotnych ludzi... Zawsze wiedzą, co robić w deszczowe dni. Zawsze można do nich zadzwonić. Zawsze są w domu. Pieprzone zawsze..."
     Większość emocji-uczuć, tak również samotność czy jej odczuwanie przechodzi samo z siebie. Czasem może nam pomóc zmiana warunków zewnętrznych oraz silna motywacja do zmian wewnętrznych i zewnętrznych, ale od siebie i tak nie uciekniemy więc najlepiej po prostu obserwować to uczucie bez oceniania i zagłębiania się, a samo powinno przejść. Bo nie posiadając energii do  "życia",  nie pobudzana, nie mająca gdzie się zaczepić "czarna zbita masa" odchodzi rozpuszczając się w Naszym naturalnym stanie....




piątek, 29 października 2010

Być Naturalem...

     Naturalem stajesz się gdy odkrywasz swoją prawdziwą naturę! Proste! A jednak nie do końca... 
    Wiadomo, nikt się naturalem nie urodził, choć naturalny stan jest w nas od samego początku. Wiadomo też, że takowy natural nie jest świetny jedynie w relacjach z kobietami (uwodzenie) ale doskonale radzi sobie na wielu innych płaszczyznach życia. Doświadczenie oczywiście odgrywa na pewno jakaś rolę, ale moim zdaniem pewnego dnia w życiu takiego gościa lub kobiety następuje punkt zwrotny - wydarzenie wstrząsające. Może być to ciężka sytuacja z jaką musi się zmierzyć, która często go przerasta i jest czymś nierealnym w jego rzeczywistości, krótko mówiąc - wszystko wywraca się do góry nogami - to jest moment przełomowy czyli czas na zmianę (nie będzie lepszego sic!) - zastanawiamy się kim jesteśmy, co się stało i zwracamy się do swojego wnętrza. Od tego momentu człowiek musi sobie radzić z całą masą nowych rzeczy i wyzwań jakie są przed nim stawiane. Im większej ilości ich sprosta, tym zyskuje większą pewność tego, że jest w stanie poradzić sobie z jeszcze trudniejszymi sytuacjami. Ta pewność siebie stale wzrasta, dochodzi do tego większa dojrzałość i doświadczenie - tak kształtuje się natural. 

Czujesz to co Ja.... te...
     Jakie ma cechy natural hmm duża samoświadomość oraz przekonania które go nie ograniczają, i to jest dla mnie podstawa. W kontaktach z ludźmi jest rozluźniony, spokojny i opanowany. Kreuje tak swój świat jak chce. Nie myśli i nie analizuje w momencie działania - to jak przykład z samurajem: "Wiesz, w Azji w dawnym czasie był taki zawód - Samuraj. Jeżeli jesteś Samurajem, pomyślisz trzy razy - to już jest za późno, a więc lepiej nie myśleć. OK? Tylko rób to". Stosuje zasadę Win to Win, plus zajebiście pozytywna energia oraz spontaniczność! Poczucie humoru - wskazane nawet z domieszką czarnego. Pewność siebie, a jednocześnie zrelaksowanie - w końcu Ty jesteś Panem Świata oraz oczywiście nie może być needy. Każdy sukces go nakręca a porażkami się nie przejmuje, natomiast wyciąga z nich wnioski i traktuje je jako część ścieżki.
     Natural według mnie to człowiek, który całkowicie uwolnił się od sztywnych zasad i teorii, to człowiek całkowicie wolny, którego 'ja' nie jest wypełnione teoriami przeczytanymi w podręczniku, ale prawdziwym rozumieniem siebie, własnej wartości, przeszłości i teraźniejszości które kształtują przyszłość. 
     Oczywiście nie ma jednej drogi do zostania naturalem albo się z tym rodzimy albo kształcimy w  życiu za pomocą technik i praktyk, a gdy osiągamy cel to nie mają już one znaczenia...


Markiz de Sade: "Jesteśmy wolni w tym co myślimy, ale wcale nie jesteśmy zmuszani do tego, aby wypełniać to wszystko, o czym myślimy".

czwartek, 28 października 2010

Apokalipsa...

 Więzione w pętach kultury
„Id” mordowane umiera.
Rozrasta się „Superego”,
naszego sumienia sfera.

Ograniczenia, zakazy,
przepisy - co można lub nie.
Wolą tłumione popędy
niweczą szczęście obłudnie.

To zaburzenie proporcji
bardzo dotkliwie uwiera.
Bezsilne staje się „Ego”.
Jak ma powstrzymać ten drenaż?

Samozniszczenie człowieka
zdaje się nieuniknione.
Przegrał Eros z Tanatosem.
Gatunku ludzkiego KONIEC!!!
 
 
 Napisany został przez Z. Freuda, czyli bardzo dawno temu, jednak wchodząc głęboko w ten wiersz i analizując go dokładnie stwierdzam, że ukazuje Nam dzisiejszą,  jak najbardziej szczerą prawdę o Człowieku, cywilizacji którą tworzy oraz kierunku w którym zmierza.... 
Do tematu powrócę w najbliższym czasie....
 
 

Wewnętrzny Cień...

     Blog dotyczy naszej "ciemnej" strony - czy jest ona zmysłowa czy mordercza nie ma znaczenia - dlatego koncepcja "Cienia" C. G. Junga jest tutaj jak na miejscu może ktoś z Was czytających odnajdzie go w sobie lub też po prostu go w końcu zdefiniuje i rozpozna jako nierozerwalną część nas samych, która żyje głęboko ukryta w naszej podświadomości i tylko czasem - przy sprzyjających okolicznościach pokazuje swoje "pazury" lub "kły"....
     Carl Jung uważał, że Ja składa się tak, jak cebula, lub jak kto woli tort, z warstw. Wchodząc w głąb psychiki możemy odkryć o sobie wiele prawd.... Persona czyli najbardziej zewnętrzna warstwa psychiki. Jest to kombinacja etykiet i masek, jakie nosimy w społeczeństwie. To jest warstwa, którą na co dzień dostrzegają spotykający nas ludzie. Ego czyli Nasza świadomość. To jest ta część ciebie, o której myślisz, mówiąc "Ja" lub "Mnie" itd. Animus czyli  męski archetyp w psychice kobiecej; ideał mężczyzny istniejący w nieświadomości kobiety oraz Anima to kobiecy aspekt psychiki mężczyzny; ideał kobiety istniejący w męskiej nieświadomości. Harmonijny rozwój osobowości wymaga obecności obydwu pierwiastków i równowagi między nimi, to, inaczej, dusza, która jest przeciwieństwem i dopełnieniem persony.


     Cień (archetyp) to w koncepcji struktury osobowości zaproponowanej przez Junga jeden z bardziej wyodrębnionych archetypów. Konstytuuje on zwierzęce popędy, odziedziczone wg Junga po niższych gatunkach w procesie ewolucji - jak najbardziej się z tym zgadzam. Uosabia on zwierzęcą naturę człowieka i obejmuje m.in. pojęcie grzechu pierworodnego; z jego projekcją w formie szatana lub wroga. Cień to uosobienie zwierzęcej strony natury człowieka; jest odpowiedzialny za pojawienia się w świadomości człowieka i w jego zachowaniu treści nieakceptowanych społecznie. Cień odpowiada za pojawianie się w świadomości oraz zachowaniu człowieka "nieakceptowanych" społecznie, negatywnych uczuć, myśli lub działań. Jest "Ciemną Stroną" osobowości, a jego źródła umiejscowione są w nieświadomości zbiorowej. Jako jeden ze składników osobowości nadaje jej bardziej spontaniczny, otwarty i ognisty charakter. Podstawowe definicje cienia personalnego, jakie podaje Jung, określają go jako : cienista strona psychiki, stłumione Ja, wyobcowane Ja, czyjaś gorsza osobowość, inny w Nas, wstrętny podwładny w Nas - ta ostatni wersja jak najbardziej do mnie przemawia!!!


     Formowanie Cienia personalnego przebiega równolegle do procesu kształtowanie ego osobowości, tj. persony. Jest stłumionym JA, w jego obszarze znajdują się wyparte przeżycia, cechy i własności psychiczne uznane z perspektywy ego za niewłaściwe lub niekonwencjonalne a także niezróżnicowane funkcje psychiczne. Kształtuje się od najmłodszych lat, kiedy uczymy się jacy możemy/powinniśmy być, a jakimi być nie wolno, nie wypada, nie można. Wszystko, co tłumimy i usuwamy do nieświadomości w obawie przed odrzuceniem przez innych ludzi formuje nasz Cień. Przybiera czasem kształt kompleksu emocjonalnego - autonomicznej osobowości zdolnej zakłócić procesy świadome. Jego wpływ doświadczany jest w stanach obniżonego progu świadomości spowodowanego afektem, alkoholem, środkami narkotycznymi czy podczas snów. Niekiedy przeżywany jest jako lęk, poczucie winy, poczucie mniejszej wartości, agresja. Opętanie, tzn. utożsamienie się ego-osobowości z cieniem personalnym charakteryzują następujące zachowania: posiadanie dobrego mniemania o sobie samym, skłonność do wywierania niekorzystnego wrażenia na innych, życie poniżej progu swych możliwości, tendencja do stwarzania problemów. Opętanie, nawiedzanie to  stan umysłu, w którym indywiduum odczuwa, że znajduje się pod wpływem zewnętrznej, niefizycznej, najczęściej osobowej siły, lub zachowuje się w sposób, który sugeruje taki stan osobom trzecim - skąd my to znamy?!
     Rozpoznanie cienia personalnego i jego włączenia w strukturę osobowości jest wstępnym warunkiem procesu indywiduacji. Proces indywiduacji (łac. individuum - jednostka, coś niepodzielnego) oznacza stawanie się całością, a w zasadzie proces ku temu prowadzący - dążenie do naturalności i akceptacji samego siebie i naszych wszystkich elementów składowych - podkreślam wszystkich!!! Cień jest przeciwległym kompleksem wewnątrz nas wobec naszej Persony, naszej kompleksowej osobowości, którą pokazujemy światu jako pozytywną. Jung również sugerował, że większość snów kompensuje nasze świadome zachowanie. W ten sposób w snach możemy doświadczać siebie samych, jako nasze senne ego, robiących wszelkiego rodzaju rzeczy, których nie robimy w naszym życiu na jawie. Cień jest główną treścią marzeń sennych!!! Celem pracy ze snami jest scalenie czyli całkowitość. Zamiast być jednostronnymi i przechylać się w kierunku pozytywnej Persony, również uznajmy, wyraźmy i zintegrujmy nasz cień. Podczas gdy nie mógłbyś, mogłabyś tego (czegoś) robić publicznie, za wyjątkiem orgii, byłoby istotne być seksualnie wolnym w życiu prywatnym, żeby twoje zwierzęce instynkty nie były tłumione, ale wyrażone kreatywnie i w taki sposób, aby twoja instynktowna natura była zintegrowana i w równowadze - to jest bardzo ważny cel do którego należy zmierzać integrując ze sobą różne Nasze części osobowości.


     Cień umiejscowiony jest w naszej podświadomości, to mrok ukryty w nas, nasze podświadome Ja. Często Cień jest utożsamieniem wszystkich cech, jakich w sobie nie lubisz i jakie starasz się tłumić. zaakceptowanie tego, że posiada się drugą, mroczniejszą stronę jest zadaniem bardzo trudnym i potrzeba wiele odwagi by tego dokonać, czyn ten nazwał nawet "Pierwszym Aktem Odwagi". Cień zawiera emocje, które powodują, że podświadomie jesteśmy nieszczęśliwi. Normalnie nie jesteśmy świadomi wpływu jaki na nas wywiera. Zamiast tego, wg. Junga, przenosimy znienawidzone u siebie cechy na inne osoby. Nie czujemy się więc komfortowo w towarzystwie osób, u których podświadomie zauważyliśmy cechy, które w sobie stłumiliśmy; doskonałym przykładem na działalność Cienia będzie szeroko pojęta homofobia. 
     Jung rozróżnił dwa rodzaje Cienia: Cień indywidualny tworzą typowe kompleksy, zapomniane przeżycia i urazy, wynikające z osobistych doświadczeń danego człowieka tzw. „ciemne ja". W snach ujawnia się w postaci koszmarów, ukazujących różne formy upadku, porażki, zamknięcia, bezradności lub frustracji głównej postaci snu. Cień indywidualny jest źródłem lęku, nerwic, depresji, uzależnień, agresywności, zachowań autodestruktywnych. Natomiast Cień zbiorowy to głębsza warstwa psychiki, która ujawnia złożona symbole Cienia. Wyrażają go takie sny, idee i wyobrażenia, jak szatan, piekło, grób, śmierć, cmentarz, grzech pierworodny, maja-ułuda, Szeol, Hades. Cień zbiorowy integruje wszystko, co negatywne, złe, ciemne, upadłe. Jako archetyp zawiera w sobie, kontekst bieguna przeciwnego czyli dobro względne. Jest przepustką do prawdy, mądrości i autentycznego odrodzenia świadomości jednostki. Łagodniejsze formy postaci Cienia to błazen, kozioł ofiarny, mag, czarownik, ciemna postać anonimowa.
     Praca ze swoim Cieniem to jeden z najważniejszych elementów własnego rozwoju. Może być strasznie, ale może też być fascynująco i niesamowicie!!!


 "Cień – jako strona osobowości – jest tajemniczą rzeczywistością, która intryguje nas, a czasami przeraża. Jest przyjacielem czy wrogiem? Zależy to od tego, jak ją postrzegamy i w jaki sposób z nią współdziałamy. (…) Daleka od sterylności i bierności, owa dzika i nierozwinięta cząstka nas samych wciąż oczekuje, że ją przyjmiemy i wykorzystamy. Biada tym, którzy ją wciąż ignorują! Pewnego dnia niczym rwący potok siłą znajdzie drogę do świadomości i wtargnie do niej. Z drugiej strony, jeśli przyjmiemy cień życzliwie, będziemy w stanie się z nim zaprzyjaźnić. On z kolei odkryje bogate źródła, które może nam zaoferować."

środa, 27 października 2010

Wspólny orgazm...

      Razem na szczyt? Tak! Marzenia staną się rzeczywistością! Dlaczego nie!!! Brzmi jak dobry (banalny) slogan reklamowy... ale to prawda da się zrobić! Właściwie jednoczesny orgazm, czyli dojście na szczyt w tym samym czasie, nie jest konieczny dla osiągnięcia pełnej satysfakcji seksualnej, w końcu i ona, i on szczytują, więc problemu jakby nie ma, to jednak taki właśnie jednoczesny orgazm jest marzeniem wielu kochanków. 


      O tym, że sprawa dla wielu związków wcale nie jest taka banalna, świadczy chociażby to, że orgazm jednoczesny jest wymieniany przez seksuologów jako jeden z...kilkudziesięciu rodzajów orgazmów w ogóle - tak z kilkudziesięciu!!! I znalazł się m. in. w towarzystwie takich orgazmów, jak np., poza już klasycznym pochwowym czy łechtaczkowym, orgazmem typu G, analnym, - hmm dokładnie taki też istnieje ! jednoogniskowym, wieloogniskowym, wyobrażeniowym, totalnym, częściowym.W tym momencie niejeden mężczyzna postuka się w czoło, dziwiąc się, kto i po co wymyślił tyle rodzajów orgazmów, skoro liczy się tylko to, żeby go mieć. Ale jeśli wiemy już, że można jednocześnie i wtedy może być jeszcze cudowniej, to czemu nie spróbować?
     Dlaczego równoczesny orgazm dla wielu pozostaje tylko marzeniem, niekiedy zresztą nieosiągalnym? Wynika to z naszej fizjologii. Otóż kobieta potrzebuje nieco więcej czasu na to, aby przeżyć rozkosz - po porostu potrzebuje dłuższego rozbiegu! - podczas gdy mężczyznom przychodzi to łatwiej i szybciej. One wymagają dłuższego pobudzania, im nierzadko wystarczy spojrzenie, by nie tylko już stanęli na baczność, ale i eksplodowali. Generalnie tajemnica jednoczesnego orgazmu polega na tym, że kobieta powinna być dłużej pobudzana podczas gry wstępnej. Równoczesny orgazm można także osiągnąć podczas jednoczesnego seksu oralnego np. słynna pozycja „69”. Ale można też zastosować techniki, a konkretnie określone pozycje, które takiemu orgazmowi sprzyjają np. w pozycji Bogini a następnie delikatnie przejść do Strzały Amora. Generalnie chodzi w nich o to, aby partnerzy mogli poruszać się w jednakowym rytmie, a gdyby coś nie zadziałało, każde z nich mogło w dowolnym momencie przyspieszyć lub zwolnić, bez wyrywania z rytmu partnera. Uwaga! Do tego wskazana jest umiejętność wzajemnego odczytywania sygnałów płynących z ciała!!!
 
 
    Niestety nie jest tak kolorowo, ponieważ w niektórych związkach z różnych przyczyn jednoczasowość orgazmu jest niemożliwa, a pomimo tego związki te kwitną, gdyż fakt obserwowania partnera podczas jego orgazmu stanowi źródło radości dla obydwojga i podwaja przyjemne odczucia w byciu ze sobą. Więc warto się postarać!!! Dla zainteresowanych poszerzenie wiedzy w tej kwestii polecam "Sekrety Seksu" oraz "Alchemię Ekstazy" M. Douglasa.

wtorek, 26 października 2010

Nasza Hipokryzja...

     Dziś poruszę temat hipokryzji, będzie on znacznie odbiegał od poprzednich ale jest on bardzo na czasie i tak naprawdę dotyczy każdego z nas. Polską dulszczyznę wyznaczają dwie jaskrawe cechy: dewocyjna religijność i nagminna hipokryzja we wszelkich sferach życia. Jako, że żyjemy w przymusowo! katolickim kraju - fragmentem naszego codziennie bezrefleksyjnie odbębnianego paciorka mógłby być np. taki urywek: Hipokryzji naszej powszedniej daj nam dzisiaj, Panie, i odpuść nam nasze winy, bo my nigdy n i e odpuszczamy naszym winowajcom


     Według słownika hipokryzja (od greckiego hypokrisis, udawanie) to, fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści. Hipokryzja może się przejawiać na kilka sposobów:
a) oficjalne głoszenie przestrzegania określonych zasad moralnych i jednoczesne ich "ciche" łamanie, gdy nikt ważny tego nie widzi,
b) stosowanie różnych, sprzecznych wzajemnie zasad moralnych przy różnych sytuacjach (np. wymaganie od żony, żeby nie zdradzała i jednoczesne zdradzanie żony),
c) wymyślanie rozmaitych teorii, które w pokrętny sposób tłumaczą stosowanie różnych norm moralnych przy różnych sytuacjach,
d) tworzenie obszarów tabu, czyli spraw, o których się nigdy nie rozmawia publicznie; zazwyczaj są to sprawy, które w świadomości wielu ludzi są niemoralne, ale są lub były jednocześnie masowo praktykowane.
Wszystkie wymienione punkty są jak najbardziej aktualne i żyją swoim życiem. Mam na to również swój własny życiowy pogląd, który wcale nie musi Wam się podobać. Przedstawię to w kilku punktach:
1. Hipokryzja religijno-duchowa; nie dostrzegam tutaj przestrzegania dekalogu a wręcz przeciwnie nagminne jego łamanie czy to przez wyznawców świeckich np. pójście do Kościoła wysłuchanie kazania a po powrocie regularne bicie żony, czy duchownych np. liczne kochanki, pedofilia, molestowanie seksualne czy hazard a potem udawanie że się nic nie stało.... i zawsze będzie ktoś inny winny niż winowajca.


2. Hipokryzja seksualna; po bożemu i przy zgaszonym świetle - czułość, więź i ogólna vanilla. Z obserwacji życia jednak wynikają kwitnące kluby swingersów, świetnie prosperujące sex-shopy oraz burdele, wysyp ogłoszeń "małżeństwo szuka pani do trójkąta", burzliwie rozwijająca się społeczność BDSM oraz w ogóle nie wspominana w podobnych raportach seksualność LGBT - bynajmniej nie izolowana, ale przez osoby biseksualne wciąż bardziej wciągana do głównego nurtu. Prawie wszyscy oceniają cyberseks jako mało satysfakcjonujący - uprawiają go pasjami, a co trzeci ekscytuje się seksualnie przed komputerem, a co dzisiąty wręcz masturbuje. Mówienie naszym partnerką lub partnerom że nie kręci nas fetysz, perwersja itd. a w głębi czai się ten powiew nieznanego i ekscytującego świata butów na obcasie, pończoch, gorsetów, pejczów, skór, seksu oralnego, analnego, trójkątów w różnych konstelacjach oraz orgii. I co się dzieje..... żony zdradzają mężów, mężowie żony.... a wszystko przez to, że boimy się powiedzieć wprost co nas kręci. Dlatego że jako wychowani w tradycji katolickiej mamy zaprogramowane że wszystko co związane z ciałem i seksem jest brudnym grzechem.
3. Hipokryzja emocjonalna; co innego mówimy i robimy a co innego mamy w sobie, budujemy fałszywy obraz siebie tylko dlatego aby był zgodny z obecnie panującym systemem wiary, kultury i cywilizacji. Co najgorsze przedstawiamy go najbliższym osobom i budujemy dla nich fałszywy komfort, który w pewnym momencie pęknie jak bańka mydlana i obnaży Nasze prawdziwe wnętrze.
4. Hipokryzja polityczno-zawodowa; aby zostać wybranym i utrzymać się u władzy zrobimy wszystko - nawet sprzedamy własną duszę, ciało czy też poglądy wewnętrzne - co zresztą widać, wystarczy włączyć TV; dla kariery i zaszczytów zrobimy wszystko! Nawet wbijając "nóż w plecy" najlepszej przyjaciółce czy przyjacielowi; oczywiście budując tak sytuację aby nikt nie zorientował się że My to zorganizowaliśmy z lekkim uśmieszkiem zadowolenia na twarzy.


     Hipokryzja jest stałą cechą ludzkich społeczeństw. Wynika ona z jednej strony z konfliktu między indywidualnym interesem poszczególnych osób i normami moralnymi panującymi w danym społeczeństwie, a z drugiej strony z konfliktu między normami obyczajowymi i moralnymi. Oczywiście temat ten dotyczy Wszystkich bez wyjątku! Zastanówmy się czy w całym swoim życiu nie byliśmy choć raz hipokrytami??!! Zrobiliśmy coś wbrew naszym poglądom aby tylko osiągnąć założony cel czy też doświadczyć przyjemności - w jakiejkolwiek dziedzinie życia, nawet kosztem innych?? Przestałem być hipokrytą i trzymam się swoich wewnętrznych poglądów; jeśli coś mnie kręci to mówię o tym, jeśli coś mnie zniesmacza również itd. - nawet jeśli nie podoba to się innym, nie będę udawał kogoś innego niż jestem i przystosowywał się do wzorów jakie panują tylko dlatego że tak trzeba! Taki jest pogląd i ścieżka życia naturalsa...a jak się nim stać to temat na inny czas zdradzę tylko, że naturalem stajesz się gdy odkrywasz swoją prawdziwą naturę....

poniedziałek, 25 października 2010

Historia BDSM...

     Przedstawię krótką historię sadomasochizmu skupionego głównie na kontynencie Europejskim, począwszy od czasów starożytnych aż do dnia dzisiejszego. Oczywiście nie sposób opowiedzieć wszystkiego, bo temat jest naprawdę szeroki ale mam nadzieję przybliżyć główne wątki BDSM rozwijające się na przestrzeni wieków w oparciu o dostępną literaturę.


     Wszystko zaczęło się w Starożytności, pojawia się pierwsza definicja miłości została przedstawiona w klasycznym dziele Platona (427 - 347 p.n.e.) pod tytułem "Uczta". W dziele tym Platon opowiada historię, która wydarzyła się podczas bankietu, w trakcie którego rozmawiano o miłości. W uczcie tej uczestniczy Sokrates, filozof i inicjator dyskusji. W dziele tym mamy obronę bóstwa, Eros - jeden z najstarszych i najsłynniejszych bogów twierdzi, że w tylko w miłości znajdzie się dobro i szczęście. Grecki bóg Eros to syn Afrodyty i Aresa, który przebija serca ludzi strzałami, aby się zakochali. Jednak sam Eros zakochał się w Psyche. Zazdrosna o piękność Psyche, Afrodyta oddala swojego syna od niej i daje mu jako towarzyszy Niepokój i Smutek. Wreszcie interweniuje Zeus, który uwalnia Erosa od towarzyszy i łączy zakochanych. Nie sposób nie wspomnieć tutaj o Arystypie z Cyreny, twórcy systemu filozoficznego zwanego hedonizmem. Wedle niego człowiek zawsze musi dążyć do tego, co jest dla niego przyjemne i unikać wszelkiej nieprzyjemności. Twierdził, że wszystko co robimy dla własnej przyjemności jest dobre, a przez to należy to propagować oraz konsekwentnie unikać wszystkiego co sprawia, że czujemy się źle, co powoduje, że nie możemy osiągnąć własnej przyjemności. Według Arystypa nie liczą się pragnienia innych, chyba że razem chcemy osiągnąć to co jest przyjemne dla nas, czyli idealny związek BDSM, dwie osoby pragną całkowicie czegoś innego, ale dla osiągnięcia własnej przyjemności.
    Grupa historyków starożytności mi.n. Maestri czy Vayne, która zastanawia się, dlaczego podczas karania niewolników bardzo często używano bardzo ciężkich metod, pełnych uległości i całkowitej zależności do Pana. Według nich niewolnicy przyjmowali taką postawę, gdyż ona pozwalała im właśnie nie cierpieć, a przyjmować z tego jak największą rozkosz. Stałość w miłości do swojego Pana, nie pozwala wyeliminować Go chociaż na chwilę ze swoich myśli, dlatego niewolnik wielbił zalety Pana, służył mu gorliwie a przez to bronił swojej godności niewolnika, stawał się obrońcą swojego Pana. Posłuszeństwo było chwałą niewolnika. Jego życie prywatne było całkiem inne, często traktował z pogardą swojego Pana. Podobnie jak i dziś masochiści często mają swoje życie prywatne, całkowicie rożne od tego przybieranego w sesji BDSM.

    
Trzeba jeszcze wspomnieć o wielkich surowych tyranach czasów antycznych, takich jak: Tyberiusz, Neron, Kaligula czy Karlos, król Navarry, którzy między innymi kazali swoim niewolnikom przy swojej obecności gwałcić dziewczyny i w momencie orgazmu zasztyletowali ich. Sami osiągali rozkosz tylko wtedy, gdy ich dzieła szokowały, bulwersowały innych.
     Średniowiecze, był to okres o tyle ciekawy, że bardzo zależny od wiary oraz o bardzo rozpowszechnionym ideale szeroko rozumianego życia pokutniczego. Nikogo nie dziwiły publiczne chłosty, biczowanie się, natomiast było nie do pomyślenia rozwiązłe życie seksualne. Można powiedzieć, że byłby to prawdziwy raj dla dzisiejszych mistrzów spankingu oraz wszelkich masochistów lubiących samemu zadawać sobie ból. Oczywiście praktykowano to ze względów religijnych, ale ile osób w trakcie biczowania przeżyło orgazm - tego nie wie nikt ale podejrzewam że sporo!!! Normalną praktyką było chłostanie żony przez męża za najmniejsze uchybienie od jego postanowień, chłostanie uczniów - choćby scena z listów Abelarda do Heloizy - biczowanie przestępców. W każdym porządnym domostwie znajdował się pręgierz, stały moczone witki do chłosty, nie wspominając już o wszelkich pasach i biczach. Również cały szereg urządzeń średniowiecznych jest dziś często stosowanych w praktykach BDSM: dyby, wymyślne krzesła, rożnego rodzaju baty, pejcze i wiele innych.
     Kolejną epoką rozwoju BDSM był Renesans, mamy tu obraz kobiety mocno podkreślający tą epokę. Królowa Anglii, Elżbieta, której cała osobowość może być uznana za ideał dominantki w praktykach SM. Surowa, ambitna, a zarazem kapryśna, bardzo kobieca i nieprzystępna, wybierająca mężczyzn, aby wykonywali to, na co ona ma ochotę. Królowa była technicznie rzecz biorąc dziewicą i nienawidziła samej myśli o małżeństwie. 

    
      Barok, w tym okresie baroku daje się zauważyć potężny wpływ religii na życie społeczno-polityczne Europy. Największy nacisk wpływów religijnych można zauważyć w XVII wieku na przykładzie inkwizycji, która karała czarownice i odstępców od wiary poprzez wymyślne tortury oraz publiczną chłostę - sposoby  zadawania bólu szczegółowo opisano w "Młocie na Czarownice" (Malleus Maleficarum) autorstwa  J. Sprengera i H. Kramera. (Wielu było torturowanych publicznie i co ciekawsze, po zakończonych torturach często znajdowano ślady spermy na ubraniach mężczyzn oraz ślady płynów intymnych u kobiet. Wniosek nasuwa się oczywisty - u tych torturowanych bólowi towarzyszyło silne podniecenie seksualne i towarzyszące mu rozładowanie napięcia seksualnego. Pewnie i dzisiaj sporo osób praktykujących BDSM chciałoby zakosztować publicznych tortur - i tutaj mamy również przykład pierwszej udokumentowanej sytuacji ,kiedy to ból doprowadzał do osiągnięcia przyjemności erotycznej. 
     Oświecenie, Hirschfeld w książce "Psiquiuatria Clinica" opisywał grupę katowanych, w skład których wchodziły głownie kobiety zamężne spotykające się raz w tygodniu w celu chłostania nawzajem sobie swoich tyłków. Dzięki temu wiemy, że już w tym okresie istniały grupy kobiet masochistek, które spotykały się regularnie, aby czerpać przyjemność z chłosty. W tym samym dziele Ian Gregory pisze, że "w XVII i XVIII wieku ukazywały upodobanie do otrzymywania biczowania lub chłosty bacikiem, co można tłumaczyć pamięcią o tym, jak były traktowane przez swoich rodziców i profesorów".  Rzeczą normalną było, że zarówno w domu rodzinnym jak i w szkole za każde przewinienie karano w sposób cielesny i często publiczny. Najlepszym przykładem jest tutaj Leopold von Sacher-Masoch, od niego wywodzi się nazwa masochizm. Masoch był molestowany oraz bity przez rodziców jako dziecko i w młodości. Jednak, co ciekawsze, po ślubie i odejściu z domu rodzinnego nie potrafił wyobrazić sobie życia bez dostawania chłosty, a jako że jego małżonka nawet nie chciała o tym słyszeć, sam się biczował. Swoimi poczynieniami przyprawiał do smutku swoją żonę. Masoch swoje przeżycia opisał. Jednak dzieła literackie Masocha, w przeciwieństwie do dzieł de Sade, są przepełnione uczuciem miłości i delikatności przeplatającym się razem z praktykami masochistycznymi.  Masoch pokazywał, że masochizm jest kwestią zupełnie normalną. 

     Wystarczy przeanalizować jego dzieło "Wenus w futrze", gdzie Seweryn daje się zdominować Wandzie, jednak w momencie kiedy ona przekracza granice, on zrywa więzy. Wniosek z jego dzieł jest prosty: mężczyźni bardziej pragną być ulegli niż kobiety!!! Co ciekawe inny pisarz, także okresu oświecenia, Jean Jacques Rousseau (1712 - 1778) również był masochistą - w swoich wyznaniach dał kompletny opis praktyk masochistycznych, pisał "Paść na kolana przy bezlitosnej ukochanej, być posłusznym jej rozkazom, prosić o przebaczenie za uchybienia, których się nie dokonało było dla mnie zakosztowaniem nieba". Rousseau wyznaje, że czuł pewną miksturę przyjemności i upokorzenia kiedy był karany przez swoją guwernantkę, dlatego też stał się masochistą, zawsze gotowym służyć swojej despotycznej i władczej ukochanej, dla której został niewolnikiem i której chłosty stale wyczekiwał. Istnieje jedna z odmian masochizmu polegająca na tym, że mąż prosi żonę, aby ona oddawała się innemu na jego oczach. W ten sposób on nie cierpi fizycznie a psychicznie. Jednak w takiej sytuacji nie może być mowy o zdradzie małżeńskiej - co było bardzo ważne w okresie oświecenia. Trzeba tutaj zaznaczyć, że normalnie praktyki BDSM traktowano jako przestępstwa, jednak w aktach sądowych tego okresu znajdują się tylko dwa przypadki spraw związanych z posądzeniem o uprawianie praktyk sadomasochistycznych. Jak widać prywatność była kwestią świętą. Z powodu praktykowania BDSM można było anulować małżeństwo lub wziąć rozwód. W umowach przedmałżeńskich pytano się o praktykowanie BDSM oraz często stwarzano klauzurę unieważniającą małżeństwo w przypadku zaistnienia takich praktyk. Całkiem innym przypadkiem są masochiści, którzy oddają się drugiej osobie aż do śmierci. Wtedy nawet w przypadku poniesienia śmierci przez niego w skutek praktyk BDSM, osoba dominująca jest niewinna. Bernard Shaw pod koniec czasów Wiktorianskich obserwuje, że: "czym więcej rzeczy ma człowiek, których powinien się wstydzić, tym bardziej jest respektowany". Mężczyźni jednak często praktykowali swoją władzę seksualną na prostytutkach. Przy czym ryzykowali więzieniem, gdyż prawo zabraniało kontaktów seksualnych w zamian za pieniądze aż do śmierci Królowej Wiktorii w 1901 r.  

     
      W epoce Romantyzmu, Donatien Alphonse François markiz i hrabia de Sade, chyba najbardziej znany pisarz z zakresu BDSM, jako kontynuator Masocha i Rousseau, broni tezy, że najwyższą lubieżność znajduje się w męczeństwie, w przelaniu własnej krwi. Twierdzi, że większą przyjemność ma się z zawładnięcia kobietą, która nas nienawidzi niż tą, która nas kocha. Ale jednocześnie de Sade przypomina nam, że jesteśmy wolni w tym co myślimy, ale wcale nie jesteśmy zmuszani do tego, aby wypełniać to wszystko, o czym myślimy. Praktyka SM musi być uprawiana z całym rygorem, ale istnieją granice, które muszą być przestrzegane zarówno przez nas jak i przez innych. Marechal de França Gilles de Rais, podczas wojny z Anglią w czasach Karola XII złożył 800 ofiar, w większości z młodocianych. Ofiary te po wstępnych torturach czekał rozmaity los - były pozbawiane głów lub wieszane, albo duszone, a wszystko to działo się w jego własnym zamku. Verzein ćwiartował zwłoki smarując się ich krwią. Szczecinianka z pochodzenia, Caryca Katarzyna również była sadystką. 
     Pierwsza polowa XX wieku Hitler był psychopatą, jednak wiele wskazuje na połączenie u niego masochizmu i sadyzmu. Kiedy się zakochał w Geli, córce swojej siostry, zaś Geli nie wykazała zainteresowania Hitlerem, została zgwałcona i znaleziona martwa na wskutek postrzału z pistoletu w dniu 18 września 1931 roku. Oficjalne orzeczenie wskazuje na samobójstwo. W jednym z listów Hitlera do Geli pisze on, że chciałby być przez nią zdominowanym i soczyście zbitym, oraz żeby go przykryła swoim kałem i moczem. Istnieją hipotezy, że Hitler doświadczał nocnych biczowań. A jednocześnie nie przeszkadzało mu to na wprowadzenie radykalnego prawa w kwestiach moralnych: homoseksualizm był zbrodnią, lesbijstwo było tolerowane jedynie pod warunkiem, że dotyczyło matek, które już przedłużyły "rasę panów". 

     
     Podsumowanie: jak widać w tym krótkim streszczeniu historii BDSM sadomasochizm był spotykany już w czasach antycznych, ale dopiero ostatnie wieki przyniosły prawdziwy rozwój dla tej jakże bogatej sztuki erotycznej. Oczywiście nie zostało tu powiedziane wszystko. Celowo została pominięta kwestia kultury wschodu, jako obca nam i właściwie nieznana poza wąskim gronem specjalistów.Faktem jest, że obecna cywilizacja oraz szeroki dostęp do mediów sprawia że zainteresowanie BDSM znacznie wzrosło i jest wiele osób praktykujących sadomasochizm, niestety są też takie które nie znają swoich granic - zarówno dominujących jak i uległych - pragnących, aby druga strona zadawała więcej bólu lub wymyślała sama coraz to nowsze sposoby torturowania, często bardzo niebezpieczne. Podczas takich zabaw bardzo łatwo stracić kontrole nad tym, co jeszcze jest podnietą erotyczną a co już jest zagrożeniem dla życia czy zdrowia. Wystarczy wtedy tylko nie użyć słowa bezpieczeństwa i o wypadek bardzo łatwo. Trzeba by się tylko zastanowić, czy takie przypadki nie należy bardziej traktować jako przypadki kliniczne niż jako kazusy prawne.  
     Oczywiście przypadki sadyzmu psychopatycznego, charakteryzującego chorobę umysłową i będącego parafilią, powinny być traktowane przez medycynę. W przypadku gdy uprawiamy sadyzm w życiu erotycznym i partner całkowicie się na niego zgadza w ramach ustalonej wcześniej umowy i respektujemy ustalone granice, nie może być mowy o jakimkolwiek sądzeniu za popełniony sadyzm - chyba że sami źle się z tym czujemy... 

  Kto ma władzę, no kto.....

piątek, 22 października 2010

Oczy Szeroko Zamknięte

     Film który otwiera oczy na różne elementy  składowe naszej osobowości, pobudza intelekt oraz sięga do naszych najgłębszych instynktów oraz niespełnionych fantazji - kto ich nie ma!!! W moim życiu jest kilka takich filmów które działały wstrząsająco na moją osobowość, postrzeganie, rozumienie świata oraz aktywowały głęboko ukryte pragnienia (lista najważniejszych filmów na blogu).
     Zajmę się tym filmem w szczególności, bo dotyka on naszej mrocznej-ciemnej strony, naszych fantazji i ich wpływu na życie, które skrzętnie ukrywamy z różnych powodów a nie powinniśmy, ponieważ wpływa to negatywnie na komunikację wewnętrzną nas samych oraz na relacje między ludźmi - czy są w związkach, małżeństwach czy też zupełnie wolni.  
Sam tytuł wskazuje na sprzeczność spojrzenia. Oko jest przecież organem, na którym koncentruje się postrzeganie w kinie, jednakże gdy już zostaje pobudzona nasza fantazja poprzez obraz śmiałych scen, kiedy oczy otwierają się coraz szerzej, nagle zostaje wszystko przerwane, kadr urywa się -  tu następuje pierwszy wstrząs! Oczy Szeroko Zamknięte...


     Podłożem do tego wzbudzającego wiele kontrowersji filmu Stanleya Kubricka jest Traumnovelle Arthura Schnitzlera (wyd. pol.  Oczy szeroko zamknięte, 1999), nowela przedstawiająca historię pewnego małżeństwa, którą to Kubrick przesunął o prawie 100 lat, zmieniając przy tym także miejsce akcji z Wiednia na Nowy Jork, pozostając jednak mimo to bardzo wierny tekstowi. Nowy Jork, tak samo jak Wiedeń roku 1920, jest areną do rozgrywki społecznych konfliktów i współczesnych nam problemów. Zjawiska kulturowe jak rozluźnienie obyczajów, coraz większa otwartość na nowe bodźce stoją w opozycji do fundamentalnych zasad miłości i rodziny. Instytucja małżeństwa jest od zawsze miejscem gdzie przemiany społeczne i liberalne poglądy napotykają od dawna strzeżoną tradycję - skąd my to znamy, wystarczy włączyć TV!
     Małżeńska kłótnia następnego wieczoru, będąca kluczową sceną filmu, trafnie wyraża problem współczesnego związku, gdzie jeden z partnerów wydaje się być bardzo przywiązany do tradycji, moralnego wyobrażenia małżeństwa, opierającego się na wierności i rodzinie. Natomiast druga ze stron czuje potrzebę pożądania ciągle czegoś nowego i jest gotowa postawić małżeństwo pod znakiem zapytania. Ubezwłasnowolnionej w małżeństwie Alice zaczyna dokuczać ograniczenie jej swobody seksualnej. Wydaje się tęsknić za beztroskim i niezobowiązującym życiem panienki. Ową potrzebę wolności wyraża jej sen, w którym kocha się z innymi mężczyznami - erotyczny sen wywołuje u niej strach i przerażenie - dlaczego??? Przypuszczalnie uzmysławia sobie jego znaczenie czyli pragnie nowych, mocnych wrażeń seksualnych. W myśl psychoanalizy sny są przecież naszymi ukrytymi, "zakazanymi" pragnieniami - żaden sen nie jest do końca snem!


     Kubrick prowokuje ciągle widza nowymi, erotycznymi scenami, nie daje usnąć naszemu pożądaniu i wytwarza w nas pewne napięcie, które towarzyszy też przez cały czas Billowi. Przeżywanie przez bohatera filmu nawarstwiających się frustracji, odczuwa także sam oglądający. Tak jak on, tak i widz natrafia stale na sytuacje związane z pożądaniem, które są jednak zamknięte poprzez świadome ukrycie filmowych środków. Przemierzamy pomieszczenie po pomieszczeniu, obserwując pary i grupy odbywające stosunki seksualne we wszelkich możliwych pozycjach i konstelacjach jakie może sobie wyobrazić nasz umysł - czy uruchamia nam to nasze wewnętrzne fantazje??? O tak! Powiedzmy szczerze pewnie nie jednej osobie, która oglądała ten film! Chcielibyśmy... ale nie potrafimy lub boimy się tego zakomunikować! Jednocześnie ów reżyserski zamysł nadwyręża naszą wyobraźnię tak bardzo, że kunsztownie zainscenizowana scena orgii będąca centrum - punktem zero - filmu, oddziałuje jak pusta w swej treści otchłań - pusta ale jak bardzo pociągająca, aż chce się wskoczyć i w niej utonąć! 


      Symbolika: Kubrick manipuluje świadomie kolorami, aby wprowadzić nas w nastrój pożądania, które towarzyszy zresztą całemu filmowi. Najczęściej używanym i rzucającym się w oczy kolorem jest nasycona czerwień - uwielbiam ten kolor! W większości pomieszczeń znajduje się czerwone wyposażenie, czerwone są sofy i zasłony w mieszkaniu Harfordów, czerwony jest fotel i tło obrazu w łazience Zieglera , ogromny dywan w sali Somerton i szata mistrza ceremonii, w końcu i stół bilardowy w bibliotece Zieglera. Czerwień łączymy zarówno z miłością i namiętnością, jak też z krwią, która sygnalizuje często ostrzeżenie. Używana w nadmiarze, przybliża widzowi wszechobecność pożądania i zagrożenia, zawiera w sobie zarówno wysoce erotyczny jak i wysoce niebezpieczny potencjał. Działanie to wzmocnione jest poprzez kontrast z czernią. Na święcie orgii mężczyźni noszą czarne peleryny i stoją na czerwonym podłożu.  Obok czerwieni mamy też kolor żółty, który symbolizuje zdradę - maski  jako symbol były tradycyjnie używane przez kultury tubylcze w czasie inicjacji; podczas tych rytuałów inicjowani przechodzili tak całkowitą i przeraźliwą metamorfozę, że te przeobrażenia musiały być ukrywane pod maską; może być również sposobem na ukrycie swojej prawdziwej osobowości, charakteru czy intencji; albo może to być twarz o wyrazie bladym, nieruchomym, zagadkowym; w zależności od rodzaju maski może to być potężny znak - natomiast niebieski  jest natomiast kolorem zagrożenia i strachu.  


Poprzez wprowadzenie figury Zieglera, wulgarnego lubieżnika, spraszającego luksusowe damy do towarzystwa, Kubrick wysuwa na pierwszy plan filmu sprzedajny aspekt pożądania. Centrum handlowe jest miejscem pokus i produkcji pożądania, tylko przełożonym na świat konsumpcji, którego to postać Zieglera, odpowiednio zinterpretowana, jest reprezentantem - skąd my to znamy, odwołam się do  naszego polskiego przykładu Galerianek.
     Podsumowanie: Małżeński kryzys zostaje w końcu zażegnany, "Rzeczywistość jednej nocy (...) nie może być cała prawdą" stwierdza Alice podczas wyszukiwania przez dziecko prezentów. Akcja filmu rozgrywa się w czasie świątecznym, poprzez co widoczna jest sprzeczność i zakłamanie nowoczesnego społeczeństwa. Tradycyjne święto zadumy nad chrześcijańsko-rodzinnymi wartościami staje się kiczowatym świętem konsumpcyjnym i temu kiczowi odpowiada u Kubricka banalizacja pożądania.
     Słowa końcowe, będące jakby kwintesencją całej akcji filmu, brzmią "Musimy jak najszybciej ... zrobić coś bardzo ważnego... Pieprzyć się!" Wskazują, że pożądanie w nowoczesnym małżeństwie straciło swoje misterium - hm przekaz jest jasny i prosty tak samo jak w związkach tak w małżeństwach potrzebujemy nowych bodźców do rozwoju na każdym poziomie - sama miłość nie wystarczy aby się rozwijać - (np. seks - dewiacje, perwersja, spełnianie fantazji,), jeśli tego nie ma to niestety ale związek powoli umiera śmiercią naturalną, bo zamiast szukać między sobą zaczynamy rozglądać się dookoła czy ktoś nie przyjdzie z cudownym eliksirem i pokaże nam inną rzeczywistość. Z  erotycznego impulsu przekształca się to, w potrzebę szukania ciągle to nowych, wyuzdanych, niesamowitych podniet. Faktem jest, że nowoczesne traktowanie seksualności, ze swoim wyzyskiem, instrumentalnością i pruderią, zostaje przez reżysera w pełni obnażone... 
     Wnioski i przemyślenia każdy wyciągnie dla siebie, i co z nimi zrobi to już zależy od  Waszej samoświadomości, jedno jest pewne, bardzo ważna jest komunikacja oraz wyrażanie siebie na każdym poziomie, bez skrępowania...


Mała zrobiła coś bardzo, bardzo złego...

wtorek, 19 października 2010

Poznaj swoje dewiacje cz.II

    Z racji tego że temat nie został do końca wyczerpany postanowiłem umieścić część II. Będzie bardziej hardcorowa ale nie pominiemy żadnej dewiacji, a kto ma słabe nerwy niech nie czyta!
    Są osoby, którym do osiągnięcia pełnej satysfakcji seksualnej potrzebny jest specjalny bodziec. Niektórzy traktują go jako dodatek lub urozmaicenie, dla innych szczytowanie bez jednej z takich form pobudzenia nie jest możliwe. 
 
 
    Może kiedyś to widzieliście i może Was kręci temat z używaniem ekskrymentów, to tzw. koprofilia, jest to zaburzenie na tle seksualnym pozwala na osiągniecie pełni dzięki wykorzystaniu kału. W trakcie aktu zdarza się, że osoby takie wypróżniają się albo żądają takiego zachowania od swojego partnera. Odchody często rozmazywane są później na ciele.  Emetofilia, w tym przypadku czynnikiem stymulującym stają się wymioty. Odruch wymiotny może być spowodowany np. przez medykamenty lub spożywanie moczu partnera.
Natomiast wlew doodbytniczy kojarzy się wielu osobom z przykrą procedurą medyczną. Są jednak ludzie, którzy uśmiechają się na samą myśl o takim zabiegu, kręci ich po prostu klismafilia. Producenci gadżetów, z myślą o nich wprowadzili do sprzedaży specjalne zestawy do wykonywania lewatywy. Nabyć je można w sex shopach.W przypadku mysofilii fetyszem jest brud i wszystko, co z nim związane. Pobudzająco może działać w takim wypadku brud własny albo partnerki. Osoby, które podnieca brud, mogą odczuwać pobudzenie także podczas wąchania brudnych majtek. W Japonii wąchanie używanych majtek jest na tyle popularne, że przez jakiś czas można było je nabywać nawet w specjalnych automatach. Większość osób na sam widok pająka drży, ale są również ludzie, których wszelkie uciechy seksualne są związane właśnie z tymi stawonogami, bo są zwolennikami arachnefilii. W przypadku ludzi których kręci akrotomofilia, celem jest spełnienie seksualne podczas obcowania z osobami pozbawionymi kończyn, np. w wyniku amputacji. Niektóre osoby, chcąc zmniejszyć swój popęd seksualny zaczynają myśleć o takich rzeczach jak drzewa, ale są również ludzie, którym na widok drzewa zaczyna gotować się krew w żyłach. W przypadku dendrofilii, to właśnie drzewo jest fetyszem. Natomiast podofilia związana jest z fetyszem stóp. Podniecenie wynika w tym przypadku głównie z obcowania ze stopami partnera seksualnego. Kontakt z nimi może przejawiać się w różnych formach: przez dotyk, wąchanie czy całowanie.  Ekshibicjonizm, to pokazywanie swoich narządów płciowych zaskoczonym, nie przewidującym tego obcym osobom. Natomiast frotteuryzm, to dotykanie lub ocieranie się - niekiedy nawet narządami płciowymi - o nie wyrażające na to zgody osoby.  Nekrofilia, przypadkach tej dewiacji wspominał już Herodot, jest to stan, w którym bodźcem stymulującym seksualnie mogą być jedynie ludzkie zwłoki. Skłonność ta może być jednak wygeneralizowana do wszystkich obiektów, które danej jednostce kojarzą się ze śmiercią bądź zwłokami np. śpiące osoby. 
 
 
     Autogynofilia, to inaczej wyobrażanie sobie, że jest się kobietą, natomiast asfiksjofilia, to jeden z typów parafilii polegający na odczuwaniu zaspokojenia seksualnego na skutek duszenia partnera lub bycia duszonym. Stosuje się różne metody w celu wyczerpania tlenu, jak zakładanie plastikowych torebek na głowę, lub samoduszenie poprzez zaciskanie szyi np. szalikiem lub sznurem. Takie działanie jest niezwykle niebezpieczne i w wielu przypadkach kończy się śmiercią. Efebofilia czyli kontakt z osobami w późnym wieku dojrzewania, a hebefilia, to kontakty z osobami w wieku dojrzewania. Natomiast gerontofilia, to parafilia w której osiąganie satysfakcji seksualnej możliwe jest tylko poprzez kontakty z osobami w znacznie zaawansowanym wieku, przeciwieństwem jest partenofilia czyli kontakty wyłącznie z osobami, które nie przeszły jeszcze inicjacji seksualnej oraz pedofilia, czynność seksualna z udziałem dziecka lub dzieci, które nie weszły w okres pokwitania, zwykle w wieku 13 lat lub młodszych. Natomiast abasiofilia, polega na odczuwaniu pociągu seksualnego do osób z dysfunkcjami narządów ruchu, w szczególności zaś tych, które używają urządzeń ortopedycznych takich jak kule czy wózki inwalidzkie. Flatufilia, to bardzo rzadko spotykana parafilia polegająca na odczuwaniu satysfakcji seksualnej wskutek wzdęć brzucha u partnera oraz gazów jelitowych partnera kierowanych na twarz lub do ust. Kolejną parafilią jest zoofilia czyli stan, w którym jedynym lub preferowanym sposobem osiągania satysfakcji seksualnej jest wykonywanie czynności seksualnych przy udziale zwierząt, możemy rozróżnić: avisofilię w tym przypadku pobudzenie seksualne związane z ptakami, ekwinofilię czyli pociąg seksualny do koni; kynofilię związana jest  z psami oraz ofidyfilię czyli doznania seksualne związane z kontaktem z wężami.
 
 
     Zdecydowana większość parafilii dotyczy mężczyzn. Badacze wyjaśniają ten fakt koncentracją mężczyzn na wizualnych bodźcach seksualnych. Jeżeli mężczyzn łatwiej stymulują fizyczne bodźce, to zdaniem uczonych, łatwiej będą zachodzić procesy kojarzenia bodźców seksualnych z neutralnymi. Zgodnie z mechanizmami warunkowania, neutralne bodźce zaczną w ten sposób wywoływać podniecenie seksualne. 
U kobiet procesy te zachodziłyby mniej sprawnie, ponieważ w ich przypadku bardzo istotnym czynnikiem wyzwalającym stymulację seksualną jest kontekst emocjonalny, niezależny od bodźców czysto fizycznych – wizualnych. Powyższa koncepcja wyjaśnia też fakt, że wiele osób dotkniętych parafilią wykazuje kilka typów parafilii na raz. W ich przypadku kojarzenie bodźców neutralnych z seksualnymi zachodziło bardzo szybko na różnych płaszczyznach.
 
 
     Faktem jest, ze wszelka aktywność seksualna ma dostarczyć mózgowi określonych doznań, ale w sumie mózgowi jest obojętne w jaki sposób te doznania do niego dotrą. Innymi słowy mózg nie różnicuje czy to przez stosunek waginalny, czy oralny, czy cokolwiek innego. Nabiera to znaczenia jeśli ubierzemy to we wpływ środowiska, wychowanie, kulturę w jakiej dany człowiek przebywa i wzrasta. Jego preferencje i ograniczenia narzuca sobie sam. Ktoś kto wyzwoli się z tych ograniczeń może zacząć myśleć inaczej. 
Pomijam temat pedofilii,zoofilii oraz innych typów zachowań krzywdzących innych i wykonywanych w inny sposób niż na podstawie dobrowolnej akceptacji, dorosłych osób.Dla mężczyzny lub kobiety może się okazać, że zwykły stosunek nie jest jedynym i najlepszym kontaktem seksualnym. Że jest częścią świata seksualności a nie wyznacznikiem i jedynym słusznym postępowaniem."Konia z rzędem" temu kto określi ogólnoświatowe normy zachowań seksualnych. Wszystkie typy zachowań seksualnych są nierozerwalnie związane z miejscem i czasem ich występowania. Co jest "normą" tu i teraz nie było normą "tu ale wcześniej" ani "teraz ale w innym miejscu kuli ziemskiej".  
     Ludzie mają problemy ze sobą, z akceptacją siebie, z zawieraniem związków, z komunikacją itd. Ale mają je zarówno ludzie z pewnymi niekonwencjonalnymi upodobaniami seksualnymi, jak i Ci "normalni".  Natomiast to w jaki sposób realizują się seksualnie nie jest wyznacznikiem ich "normalności".

poniedziałek, 18 października 2010

Wewnętrzna przemiana...

     Kilka przemyśleń odnośnie mojej obecnej sytuacji spowodowało że przedstawię kilka elementów które musimy zrealizować aby zacząć się zmieniać. Napisałem na podstawie artów Volanta, który bezpośrednio odnosi do uwodzenia itd. ale po przemyśleniu i analizie treści myślę że można to zastosować w każdym elemencie życia. Każdy z nas jest kowalem własnego losu, panem swojego życia. Twoje życie zależy tylko od Ciebie! Wiem, że pewnie czasami chciałbyś wierzyć, że jest inaczej, ale rzeczywistość jest inna. Zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. I to właśnie Ty decydujesz, jak ono będzie wyglądać. 
     Faktem jest że Tylko świadomy siebie facet może stać się dobrym uwodzicielem. Jest w stanie wzbogacić życie kobiety swoją obecnością. Jest w stanie wieść satysfakcjonujące życie, otworzyć się na wszystko co przyniesie kolejny dzień i radzić sobie z przeciwnościami codziennego życia. Najważniejszą rzeczą jaką możesz zrobić jest odmówić sobie życia w błogiej nieświadomości. W przeciwnym razie będziesz przez długi czas próbował wypełnić wewnętrzną pustkę kolejnym gadżetami, iluzją coraz lepszego życia za coraz większe pieniądze, bądź beznadzieją, bezradnością i życiem bez perspektyw. Rozwój własny to nie jest wybór. To konieczność. Jest drogą życiową, często krętą, wąską dróżką wiodącą stromo pod górkę - aby się rozwijać, to trzeba się zmieniać i nie ważne jaka jest przyczyna tych zmian, każdy powód i moment jest dobry na start.


Elementy które służą wewnętrznym i zewnętrznym zmianom:
I. Kiedy jesteś poukładany wewnątrz, wszystko układa się na zewnątrz.
Wszystko jest spójne z tym co myślisz i z sygnałami jakie wysyłasz poprzez swój wygląd i zachowanie. To kwestia ram jakie posiadasz.
II. Każda czynność trwa tyle czasu na ile ją zaplanowałeś.
Zawsze jest taka zależność. Dostrajasz się do tego co myślisz i jest to całkowicie naturalne. To właśnie dlatego kiedy masz silną motywację potrafisz wykonać różne czynności dużo szybciej niż robisz to normalnie. Pamiętaj też że najszybciej rozwijasz się sam. Kiedy usiłujesz się rozwijać w grupie to cała grupa rozwija się z taką prędkością jak jej najsłabszy członek. 
III. Każde przekonanie da się zmienić. 
To zdanie, które usłyszałbyś pewnie od każdego psychoanalityka lub psychologa. Przypomina mi się też scena z filmu „Maverick”, w której bohater grany przez M. Gibsona mówi, że kiedy się skupi wystarczająco mocno to potrafi wyciągnąć z talii kartę, o której myśli. Co prawda nigdy mu się to nie udało ale uważa że to prawda. To właśnie ten mechanizm, o którym piszę. 
Pomyśl o jakimś przekonaniu. Może być pozytywne, kiedy się w tobie zakorzeniło? To była jedna chwila, prawda? Jedna chwila, kilka późniejszych doświadczeń i masz to zainstalowane do końca życia. Tak samo łatwo możesz to zrobić z innymi przekonaniami i równie łatwo możesz się ich pozbyć. 
IV. Trzymam się własnych decyzji.
Zmiana nie jest łatwa, bo przynosi ze sobą to co nowe. Przestajesz jeździć po wyrobionych koleinach a musisz zacząć wyrabiać nowe. Z czasem będzie coraz łatwiej ale musisz się trzymać własnych decyzji i unikać pokusy powrotu do starych przyzwyczajeń, do starych, łatwych i znanych kolein. 
V. Każda zmiana pociąga za sobą kolejne i musisz to zaakceptować. 
W tym zdaniu jest już wszystko czego potrzebujesz. Zaakceptuj zmiany jakie przyniesie ci nowa postawa a przyniesie je na pewno. Trzymaj się jej, bo to Twoja decyzja i tego właśnie chciałeś. Zawsze coś tracisz i coś zyskujesz. 


     Zmień się w tak wielu aspektach aż zbliżysz się do swojej wizji tak bardzo jak to możliwe. Zacznij od samego siebie. Nie idź na kompromisy i uparcie dąż do obranego celu. Zadbaj o wszystko. Bez kompromisów! W końcu dbasz o najważniejszą dla siebie osobę – o Siebie!!! 
Nie kłam, że chciałeś być taki jaki jesteś teraz. Gdyby tak było nie byłbyś właśnie w tym miejscu. Bądź wreszcie tym kim chciałeś być!!! ŻYJ! Przestań grać, pytać o cokolwiek, bo wszystko już wiesz. Przestań to odkładać! Jeśli musisz zamknij stare sprawy żeby móc stać się tym kim pragniesz. Przygotuj grunt i zmień się w jeden dzień. 
     Zastanówcie się nad jakąś sytuacją przed którą mieliście opory a mimo to zrobiliście to czego się obawialiście. Jak to się stało? Po prostu to zrobiliście! Bez procesu. Jedna decyzja, bach! i po sprawie. Tak się odbywa rozwój - skokami. Uwalnia się instynkty i to się po prostu dzieje. Definicja działania to: "Zrób to bez względu na konsekwencje i pojawiające się pytania". Przestań pytać "Jak?" a zacznij to robić!


     Brak pewności siebie = brak wystarczającej motywacji - w każdej dziedzinie życia. Kiedy masz odpowiednio wysoką motywację i naprawdę czegoś chcesz giną wszystkie opory, które ma się kiedy czegoś chcesz ale nie przedstawia dla ciebie wystarczająco dużej wartości. Oczywiście dalej będziesz robił błędy, marnował okazje, polepszał jakość.Na początku będzie trudno, ale należy myśleć o tym procesie w sensie, że chcesz się zmienić, myśleć, że się zmieniłeś, ze wszystko jest tak, jak tego chcesz. A efekty przyjdą same... choć czasem mam stan na cechowany wątpliwościami, to faktem jest że: "Rożnica miedzy ludźmi odnoszącymi w życiu sukcesy a ludźmi, którzy tych sukcesów nie odnoszą jest prosta. Ci pierwsi podejmują działanie".