Wiecznie silmy się , by wejrzeć w Przyszłość.
Stąpamy jednak po omacku szczerze wyglądając zwiastunów Przeznaczenia ostatecznie zatracamy się we mgle.
Mi zaś od wielu lat dawała do
myślenia świetność zamierzchłych Ludów, której pozostałości oglądam na każdym
kroku.
Nie raz zastanawiam się jakby
wyglądał Świat, gdyby nie był utwardzony chodnikami i mostami.
Niełatwo zebrać
rozbiegane myśli, by dojść do pełniejszego poglądu na rzeczy.
Lecz nie od dziś
dręczy mnie przeczucie, że blask tego Świata przygasa, a niebo nad naszymi
głowami zasnuwa Mrok.
Wewnętrzny głos mówi mi, że dni
chwały minęły bezpowrotnie i nadeszły czasy upadku. Bogowie przepili nas wiarą,
że staczamy się ku odmętowi Chaosu.
Jeśli tak jest w istocie to może mi będzie
dane zobaczyć Zmierzch Świata, gdy rozstąpią się góry, morze pocznie kipieć, a
niebo zapali ognistą łuną w ostatecznym starciu Bogów.
Niepodobna ogarnąć tego wszystkiego.
Okręt mknie po szarych
wodach, pozostawiając za sobą ginący ślad, będący zapisem przeszłości. Przed
dziobem zaś roztacza się niewiadome.
A Prządki przędą Nitki Przyszłości....