niedziela, 17 stycznia 2016

Zmierzch...




Wiecznie silmy się , by wejrzeć w Przyszłość. 
Stąpamy jednak po omacku szczerze wyglądając zwiastunów Przeznaczenia ostatecznie zatracamy się we mgle. 
Mi zaś od wielu lat dawała do myślenia świetność zamierzchłych Ludów, której pozostałości oglądam na każdym kroku.
Nie raz zastanawiam się jakby wyglądał Świat, gdyby nie był utwardzony chodnikami i mostami. 
Niełatwo zebrać rozbiegane myśli, by dojść do pełniejszego poglądu na rzeczy. 
Lecz nie od dziś dręczy mnie przeczucie, że blask tego Świata przygasa, a niebo nad naszymi głowami zasnuwa Mrok. 

 
Wewnętrzny głos mówi mi, że dni chwały minęły bezpowrotnie i nadeszły czasy upadku. Bogowie przepili nas wiarą, że staczamy się ku odmętowi Chaosu. 
Jeśli tak jest w istocie to może mi będzie dane zobaczyć Zmierzch Świata, gdy rozstąpią się góry, morze pocznie kipieć, a niebo zapali ognistą łuną w ostatecznym starciu Bogów.
Niepodobna ogarnąć  tego wszystkiego. 
Okręt mknie po szarych wodach, pozostawiając za sobą ginący ślad, będący zapisem przeszłości. Przed dziobem zaś roztacza się niewiadome. 
A Prządki przędą Nitki Przyszłości....