wtorek, 28 grudnia 2010

Syndrom Matki i Dziwki...


„Każdy mężczyzna woli kobietę, która jest damą przy stole i dziwką w łóżku od takiej, która jest dziwką przy stole a damą w łóżku (sic!)”

     Jakiś czas temu z ust mojej znajomej usłyszałem takie słowa: "W tych czasach faceci postrzegają kobiety przez zupełnie skrajne pryzmaty - albo przez pryzmat spokojnej, ułożonej partnerki, statecznej i pozwalającej mężczyźnie czuć się bezpiecznie, albo przez pryzmat ladacznicy, spełnienia samczych fantazji, pragnień i żądz, kobiety uległej i wyuzdanej... Kompletnie nie zdają sobie sprawy że w każdej kobiecie te dwie sfery istnieją równolegle. A tej drugiej, ciemniejszej, w głębi ducha się boją. Boją się, że nie byliby w stanie poradzić sobie z otwartością kobiet w seksualnej sferze. A kobiety na tym cierpią." Nie muszę dopowiadać jak zaintrygowała mnie ta wypowiedź, był ciąg dalszy Kobieta musi się kryć ze swoją seksualnością, bo inaczej zostanie jej przyczepiona łatka kobiety łatwej, rozwiązłej, takiej która nie będzie wierna swojemu mężczyźnie. Każda kobieta zakłada że w przyszłości będzie chciała się stać partnerką, żoną, również matką. Więc albo będzie udawała porządną, albo co najwyżej stanie się kandydatką na kochankę.”


Panowie, mamy problem. Poważny problem.
     Jest pewna sprzeczność między tym jakie wzorce nam się wpaja, a tym jaka jest rzeczywistość. Pamiętam, że kiedy byłem młodszy, byłem święcie przekonany że to właśnie mężczyźni są seksualnymi zwierzętami, a dobre kobiety to takie które są powściągliwe i cnotliwe. Żeby mi to jeszcze podkreślić, jako zły przykład pokazywano mi kobiety które podkreślały swoją atrakcyjność i seksualność strojem albo zachowaniem. Wpojono mi w ten sposób wzorzec. W męskiej głowie mają tylko i wyłącznie dwa źródła. Pierwszym jest Kościół, który prezentuje mocno antyseksualne poglądy, wspierane teksty w Biblii stawiające kobietę poniżej roli mężczyzny: tylko, że dla mnie Kościół idealnym wzorcem męskim zdecydowanie nie jest (co za faceci, którzy „kastrują się” w imię Boga?). Drugim, to... przekonania innych kobiet. Nie oszukujmy się – instytucja prostytutki, kurwy czy dziwki powstała jako odpowiedź na zaspokojenie seksualnych męskich potrzeb. Dlaczego więc normalni, sprawni seksualnie mężczyźni mieliby ją krytykować? Nie widzę najmniejszego powodu. Inna sprawa, że znacznie więcej powodów do krytyki prostytutek mają kobiety – z reguły kobiety niezaspokojone i niezrealizowane seksualnie, zazdroszczące – mniej lub bardziej świadomie tego, że ktoś może mieć zajebisty seks albo ochotę na seks, dobrze się bawić, lub skupiać na sobie tyle uwagi mężczyzn. Powodów do krytyki prostytutek przez kobiety może być znacznie więcej, lecz nie w tym sęk: faktem jest, że z mojej praktyki negatywne użycie słowa kurwa jest znacznie częstsze u kobiet niż u mężczyzn. Jest ku temu jeszcze jeden istotny powód: My, prawdziwi mężczyźni, uwielbiamy kobiety które są pełne seksualnej ekspresji (sic!) 


      Dziwne to było, bo moje męskie żądze skierowane były nie w kierunku tych które stawiano mi za porządny wzór, ale tych które wiedziały jak wywołać pokusę. Dodatkowo w niektórych poznanych przeze mnie parach, gdzie kobieta należała do tych ułożonych, mężczyzna w rozmowach na osobności nie krył się z tym że pożąda inne kobiety. Oczywiście szanował i doceniał swoją kobietę za rolę jaką pełni ona w jego życiu, ale widać było że nie ona stanowi centrum jego fantazji. Był też moment w którym zacząłem się zastanawiać: Co tu jest nie tak? Po kilku otwartych i zarazem dyskretnych rozmowach z kobietami wnioski były dla mnie szokujące. Owe kobiety pragnęły doświadczyć od swoich mężczyzn ogromnej namiętności, dzikiej rozkoszy, nawet wcieliłyby się z chęcią w rolę kurtyzany spełniającej każdą jego zachciankę, aby zakosztować szalonego, nieskrępowanego i wyuzdanego seksu z nim. Takiego po którym nawet sąsiedzi wyjdą zapalić. Ale... Była też w tym wszystkim obawa. Obawa że mężczyzna się wystraszy, zmieni o niej zdanie, zacznie ją podejrzewać że się puszcza na lewo i prawo, będzie chorobliwie zazdrosny i związek się rozpadnie. Blisko w takiej sytuacji jest do powtórzenia scenariusza który przybrały ich matki, zgadzając się na taki właśnie sposób życia. Porzuciły nadzieję że wielka namiętność kiedyś przyjdzie i zaczytywały się w Harlequinach które przynajmniej ich fantazje zaspokajały. No właśnie. Kochane panie! Te obawy siedzą tylko i wyłącznie w waszych ładnych główkach. Spróbuj facetowi zaproponować dziki seks, spróbuj zrobić coś odlotowego, na co masz po cichu ochotę – na pewno się ucieszy. Tylko... że pewnie na to się nie zdobędziesz i to z prostej przyczyny. Kobiety lubią wybujałe fantazje seksualne... ale mają znacznie mniejszą odwagę, aby wdrażać je w życie (sic!)


 Co tutaj nie gra...?
    Seksualność jest jedną z naszych najsilniejszych potrzeb. I kobiet i mężczyzn. Jeżeli kiedykolwiek miałbyś lub miałabyś wątpliwości co do tego - stań nago przed lustrem i zastanów się w jakim celu natura stworzyła Cię w takim kształcie. Jaki jest sens we wtłaczaniu kogoś w rolę która byłaby zaprzeczeniem powyższego? Może to tylko prowadzić do ciężkich frustracji.

Skąd się więc to bierze? Gdzie jest tego źródło?
     Jest ono w nas, mężczyznach. My jesteśmy przyczyną. Dlaczego? Z powodu strachu. A jakie jest źródło tego strachu? Jest ich kilka. Pierwszym jest najbardziej pierwotny strach przed wychowaniem nie swojego potomstwa. Czyli przed zdradą. Jak najbardziej zrozumiały. Aby go uniknąć, mężczyzna ma wybór. Albo być dla swojej kobiety prawdziwym samcem, najlepszym wyborem jakiego mogła dokonać, albo może wybrać kobietę która swoim zachowaniem nie będzie przejawiała takiego zagrożenia - grzeczną, ułożoną, jak to czasem słyszę od niektórych facetów – „taka po prostu żona”. W skrajnym przypadku może ją w taką „po prostu żonę” zmienić. Jak myślisz, które z tych rozwiązań jest prostsze w wykonaniu? Zmienić siebie na lepsze czy wybrać gotowe? Jakie więc rozwiązanie statystycznie najczęściej spotykasz wśród innych mężczyzn? I zaczyna się błędne koło. Kobiety chcą trwałego związku i nie bać się samotności, mężczyźni chcą „wybrać gotowe” i nie bać się o swoje geny. Do czego to skłoni kobiety w takim układzie? Niechęć do zmiany siebie i stawania się lepszym od siebie wczoraj jest drugą z przyczyn. Męskie Ego nie zaakceptuje przecież faktu że możemy być istotami niedoskonałymi. W końcu to my jesteśmy panami tego świata, silnymi fizycznie i dominującymi. Problem się pogłębia. Trzecim źródłem jest szerzenie przez mężczyzn, przez nas samych, poglądu że szanowanie atrakcyjności seksualnej przez jej uzewnętrznianie i podkreślanie zasługuje na pogardę. Ile razy można usłyszeć opinie „ale lachon” albo „ta to się pewnie puszcza” albo „taka to na moją kobietę się nie nadaje”. Przedmiotem opinii zazwyczaj jest bardzo atrakcyjna i seksownie ubrana kobieta. Ciekawy jest fakt że te przejawy pogardy to jest kamuflaż dla strachu albo poczucia niskiej wartości faceta który je wypowiada (sic!) Jest to skompensowanie świadomości że nigdy nie będzie mógł takiej kobiety posiąść, ale wciąż będzie jej pożądał. Oczywiście nigdy się do tego nie przyzna, ale jaki efekt będą miały jego słowa? Wspomniane źródła i płynące z nich przekonania sprawiają, że pomijamy najbardziej kluczową sprawę.


     Chwile w których kobieta czuje się dla mężczyzn atrakcyjna, uwielbiana i pożądana, są dla niej jednymi z chwil dla których warto żyć (sic!) Każda chce czuć się piękna i seksowna. Zwłaszcza dla swojego wybranego mężczyzny. Dlaczego więc nie pozwala się jej na to, albo pozwala się jej być taką tylko na początku znajomości? Później rola się zmienia - "Kochanie, dość szaleństw, teraz będziesz ułożoną partnerką, a w przyszłości stateczną matką". Co się może dziać dalej? Natury nie oszukasz. Potrzeb tak silnych jak seksualność nie zlikwidujesz. W skrajnej wersji albo kobieta się poświęci i stanie się ułożoną partnerką, a znudzony spokojem mężczyzna będzie ją zdradzał, albo będzie udawała przed nim ułożoną i to ona będzie zdradzała (sic!)
     Panowie, Bez zauważenia i docenienia faktu, że nasze kobiety są równie seksualnymi istotami jak my, możemy się skazać powoli acz konsekwentnie na życie w nieświadomości (sic!) Dla mnie osobiście odkrycie prawdziwej seksualności kobiet było czymś niesamowitym. Przez większość czasu kobieca seksualność jest pod „obstrzałem”. Zwróćcie uwagę jak niewiele jest momentów kiedy mogą one wyrazić się w pełni i zachowywać się nieskrępowanie. Są to momenty kiedy albo nie ma wokół facetów, albo Ci którzy są obdarzeni są pełnym zaufaniem. Widzieliście może kiedyś jak się zachowują kobiety na męskim striptizie? Cała sala pełna jest dziko piszczących, albo nawet skaczących z zachwytu kobiet. Na babskich wieczorach dzieją się rzeczy których nie zobaczycie nigdzie przy świetle dziennym. Mieliście kiedyś ochotę po prostu na seks (pytanie retoryczne) z pierwszą atrakcyjną kobietą? Kobiety mogą mieć dokładnie taką samą ochotę. Na pierwszego przystojniaka. Seksualność jest obecna cały czas. Tylko że ty możesz powiedzieć o tym publicznie, ona nie - bo zostanie napiętnowana jako rozwiązła. Chyba dlatego kobiety mają zmysł wyczuwania - wobec których facetów muszą się pilnować, a wobec których mogą czuć się swobodnie (sic!) Tych drugich jest niewielu niestety. Ci drudzy są w pełni spójni z własną seksualnością, potrafią uszanować i docenić seksualność kobiet, podkreślać ją jako zaletę i zachęcać do tego żeby kobiety czuły się swobodnie. Pytanie więc do Ciebie - do której kategorii chciałbyś się zaliczać?
     Bliska znajoma koleżanki którą cytuję na wstępie artykułu zaufała kiedyś facetowi który na pewno nie był z tej drugiej kategorii. Dwudziestokilkuletnia wdowa, kobieta po przejściach. Po roku żałoby stwierdziła że już czas wyjść z pozycji „biednej wdowy” i zacząć żyć na nowo. Powstały nowe znajomości, życie towarzyskie etc. Na jednej z imprez poznała faceta. Spodobał się jej bardzo, chemia zagrała i spędzili razem noc. Nad ranem - on ją podsumował w najgorszy sposób, mówiąc że jest łatwa, że się nie szanuje i że on nie wyobraża sobie dalszej znajomości z nią. Kobieta się załamała. Pikanterii dodaje w tym fakt, że ten facet, był trzecim facetem w jej życiu, poza pierwszym chłopakiem i jej mężem... Była to jej jedyna taka przygoda. Czy teraz rozumiecie już skąd się to wszystko bierze?! Rozumiecie dlaczego kobiety muszą się tak pilnować i dlaczego niekiedy wzbiera w nich frustracja?


     W najszczęśliwszych parach jest zawsze mężczyzna który potrafi cały czas ze swoją kobietą flirtować i figlować.
Potrafił sprawić że kobieta miała ochotę dla niego paradować po domu w bieliźnie, na wyjścia wbijać się w mini i wysokie szpilki, a podczas kolacji w restauracji drażnić go nagą stopą przesuwaną na jego udzie pod stolikiem. Hmm choć wiem że niektóre dla niektórych kobiet ubranie pończoch jest dużym problemem ale wszystko da się ułożyć. W tych parach kobiety miały szczęście poznać mężczyznę który akceptował i uwielbiał w nich obydwie strony ich tożsamości - jasną (spokojną, ciepłą i miłą) jak i tą ciemną (zabawą, nieskrępowaną i seksualną)
     Chcę żebyście to w pełni zrozumieli, gdyż temat który wam przedstawiłem jest jednym z najbardziej istotnych dla Waszej Inner-Game. Jeżeli chcecie stać się mężczyznami uwielbianymi przez kobiety to trwanie w starym systemie przekonań może być poważną przeszkodą. Mam nadzieję że pobudziłem szare komórki do myślenia i do odniesienia tego artykułu do rzeczywistości w jakiej żyjecie. Bo mogą z tego myślenia wypłynąć naprawdę ciekawe wnioski…


    Art moim zdaniem bardzo ciekawy napisany przez Tuptaka i uzupełniony moim przemyśleniami nie wyczerpuje do końca tematu ale nakreśla jego ramy...Rozejrzyj się wśród swoich znajomych. Facetów, a później kobiet. Porozmawiaj z nimi a powiedzą Ci jak mało dzisiaj jest prawdziwych facetów, którzy rzeczywiście są pewni siebie, konsekwentni i zdecydowani w tym co robią. Taki facet nie mówi jej że chce jej dzisiejszego wieczoru a kiedy ona da mu kosza następnego dnia zachowuje się jakby miał ja w dupie. Prawdziwy facet jest na tyle pewny siebie aby dążyć do zdobycia tej kobiety, jest konsekwentny, szczery i spójny z samym sobą jak i z nią, bo wie czego chce (w tym przypadku jej) i próbuje to zdobyć, ma na tyle silne zacięcie aby do tego dążyć i walczyć o to - oczywiście w granicach rozsądku. Przemyśl to! Porozmawiaj z kobietami na ten temat, można się od nich wiele ciekawych rzeczy dowiedzieć...

piątek, 24 grudnia 2010

Święta - szczypta zgorzknienia!

      Magia Gwiazdki rozwiała się dla mnie już dość dawno temu. Wspomnienia z dzieciństwa starczyły na trochę, ale nie na długo. Cudowna atmosfera, miłość wszędzie wokół, serdeczne życzenia, cudowne wieczory, wspaniała atmosfera, itp., itd. Istny cyrk na kółkach. Każdy zachwyca się świętami? Bzdura… Jest wiele osób, które świąt nienawidzą. Jest też wiele powodów, dla których mają prawo tak sądzić.

      Po pierwsze to, co wszyscy chwalą – atmosfera. Dlaczego tak się ludzie zachwycają? Czym? Aż tak są naiwni? Czy to takie wspaniałe jak ktoś nie odzywa się do nas cały rok i nagle wyśle nam mailem jakiś bzdurny łańcuszek z życzeniami świątecznymi? Czy fajnie jest, gdy ktoś się do nas uśmiecha i udaje przyjaciela, podczas gdy cały rok kłóci się z nami, robi nam na złość i jest największym wrogiem? Wszyscy nagle się kochają.... Wszystko i wszystkim wybaczają. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Maskarada… Sztucznie... Po świętach znów będą kłótnie, spory, wyzwiska. Wszechogarniająca sztuczność i tandeta. Trzeba cieszyć się, bo święta są. Po co nam takie kłamstwa? To nie jest miłe, to nie jest nawet normalne! Co jeszcze jest pięknego w tej świątecznej atmosferze? Ta pogoń, szaleństwo za prezentami? Kupowanie byle pierdół na prezenty i ciągłe z tym ciśnienie programu społecznego który każe tak robić Lub może udawana radość z tych prezentów? Tu nie ma nic miłego, ciągły stres, brak czasu.. Przez to jest w domu o wiele więcej kłótni tak naprawdę. Świąteczna gorączka = ciągłe podenerwowanie i sprzeczki. Do tego to wydawanie pieniędzy na niepotrzebne nikomu rzeczy. Bombardują nas obrazki reklamowe w TV, zmuszają do świętowania wedle tej zasady, a banki zacierają ręce dając w tym okresie doskonałe pożyczki. Ma być dużo, bogato. Pieniądze na nie najlepiej odkładać od września, albo i od lipca. A później wydać je na niezbyt smaczne jedzenie i na prezenty, bo bez nich nie ma świąt. I trzeba jeszcze myśleć co kupić. Sztuczna radość, sztuczna przyjaźń, sztuczna atmosfera, uważaj na pewne tematy, zero kłótni, wszyscy radośni. Ciekawe ile procent ludzi tak naprawdę co innego skrywa. Tak naprawdę są zmęczeni, zakupami, gotowaniem, sprzątaniem i udawaniem.
    Ludzie mówią, że ulegają atmosferze miłości do bliźnich. Czy gdy spotykamy bezdomnego w drodze do domu, proponujemy mu, aby usiadł przy tradycyjnym wolnym miejscu, które na niego czeka? Nie. Jesteśmy tak tradycyjni, że wolimy, aby to miejsce zostało wolne do końca Wigilii. Tak właśnie kochamy bliźnich. Może chociaż znacie kogoś kto gościł osobę bezdomną? Ja niestety nie!

      A te dzwoneczki, bombeczki, ozdóbki, aniołki, mikołajki, reniferki… aż mdli człowieka. Wszystko wkoło jest czerwone, a do tego te mrugające światełka… Można dostać oczopląsu. W telewizji mówią w kółko o jednym, albo puszczają jakieś ckliwe historie. Mówią o czasie miłości i tolerancji. A gdzie tu tolerancja? Gdy chce się obejrzeć normalny film – nie można. Gdy chce się posłuchać normalnej muzyki w radiu – nie można.  
     Jak tu lubić święta? Co mają powiedzieć osoby samotne? Jest to czas najtrudniejszy do przeżycia dla wielu osób. Tolerancji nie ma, nikt nie myśli o tych, którym ciężko, ani nie akceptuje tych którzy świąt nie lubią. Nie mają możliwości uciec od tego. W sklepach, w mediach – sama komercja. Byle zarobić, biznes się kręci. Szczypta zgorzknienia i odrobina mizantropii jeszcze nikomu nie zaszkodziły…choć Wiem że dobre strony Świąt też są i ludzie je kochają, ja przestałem to czuć i dziś piszę z tej drugiej strony....

Echh.. i co tu się dziwić, że Wigilia to czas najczęstszych samobójstw (sic!!!)

środa, 22 grudnia 2010

Kinbaku - Shibari...

"Nic tak wiele nie mówi o mężczyźnie, jak kobiety jego życia 
- nawet jeśli milczą jak grób..."

     Jak wszyscy wiedzą jedną zabaw związanych z Bondage jest Shibari, źródłem tej tradycji jest Japonia ale  zabawa ta zyskuje coraz więcej zwolenników w Europie oraz na na całym Świecie.  Kinbaku oznacza „mocno wiąże”,  Kinbaku-bi  natomiast oznacza piękno mocno wiążące”. Kinbaku jest to japoński styl seksualnej niewoli lub BDSM, który obejmuje unieruchamianie ciała  za pomocą prostych, ale wizualnie skomplikowanych wzorów, zwykle z kilkoma kawałkami liny, często juty, która ma zwykle około 6 mm średnicy , ale czasem są tak małe, jak 4mm, i między 7m-8m długości. Wiele technik Shibari (bakujo, hojojutsu) wywodzi się z tradycji wojskowych Japonii, jak np. Koryu bujutsu, gdzie był powszechnie znany jako senjoyo czyli liny bitwy

  
Ogólnie uznaje się za "ojca Kinbaku" Seiu Ito, który rozpoczął studia i badania nad Hojojutsu w 1908 roku oraz przekształcił go w formę sztuki.  Kinbaku stało się powszechnie popularne w Japonii w 1950 roku, w czasopismach takich jak Kitan Club, który opublikował pierwsze nagie zdjęcia niewoli. W ostatnich latach Shibari stał się bardzo popularny na Zachodzie, wywarł on głęboki wpływ na rozwój "sztuki niewoli", łącząc produkcję zachodniego BDSM z Japońskim Kinbaku co doprowadziło do rozwoju wielu stylów. Artyści lin poczuli smak niewoli japońskiej inspiracji, często mieszają kilka technik Shibari z innych form niewoli, co określane jest jako Fusion.


Shibari składa się ona z trzech głównych technik:
- Shinju - owijamy piersi, dzięki temu stają się czułe na dotyk i intensywniej odczuwają pieszczoty.  Jest to też wspaniały erotyczny masaż.  Linkami obwiązuje się miejsce między piersiami, wokół piersi i kręgosłup.


 - Sakuranbo - ta technika polega na stymulowaniu miejsca intymnego kobiety.  Linki przechodzą wokół bioder, poprzez waginę i pośladki.  Cały trick polega na tym, że mały węzeł uciska łechtaczkę, co dostarcza kobiecie niezwykłej przyjemności.  Wiązanie to Japończycy czasami wykorzystują np. podczas oglądania spektakli teatralnych bądź uroczystych kolacji.  Jest to niezwykle wyrafinowany sposób doprowadzania kobiety do podniecenia.  Kobieta jest opleciona liną wraz z supełkiem, który uciska łechtaczkę, na to ma założony normalny wizytowy strój. Nikt na zewnątrz nie wie, że kobieta jest pod ubraniem obwiązana.  I w ten oto sposób Sakuranbo doprowadza kobietę do ekstazy nawet w miejscu publicznym (sic!)


  - Karada -  jest to wiązanie, które obejmujące całe ciało niczym gorset. Ma za zadanie stymulować seksualnie różne części na ciele.


     Niektórzy sądzą, że jest to poniżające kobietę, bo jest bierna i jest wiązana przez mężczyznę.  Ale Japonki, które się tej technice poddają, dobrze wiedzą, ile przyjemności im ona dostarcza i ani myślą zrezygnować z rozkoszy.  Przecież dla kobiety i tak najważniejsza jest koncentracja partnera i czas jej poświęcony i Shibari właśnie to daje. To partner dba cały czas o to, by dostarczyć partnerce przyjemności, a ona tylko na to się zgadza i ją przyjmuje (sic!)

wtorek, 21 grudnia 2010

Co jeśli...?


Byłem oderwany przez tak długo
Zostawiłem swój ślad gdzieś na drodze
Tak wiele lat przyszło i poszło
Tak wiele obaw pozostaje niezmiennymi...

Widzę wiarę
Pływam i gram, Ale topię wszystkie możliwości
Po drugiej stronie tego w co wierzę i co wiem
Znów opuszczam dom…

To zmienia się w ciszę, Ciszę, którą czasem można usłyszeć
Wewnętrzną przemoc, Walkę głęboko wewnątrz "Co jeśli?”

Co jeśli bym odszedł, czy wciąż mógłbym oddychać?
Co jeśli bym oddychał, czy wciąż bym istniał?
I jeśli bym odszedł, czy byłbym sobą?

Straciłem nadzieję po drodze…
Nadszedł czas rozczarowań…

Uważam Cię za wytwór wyobraźni!
Ale czy kiedykolwiek odejdziesz? 



Pełnia - czas transformacji i przeistoczenia...

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Jak z Toyboya zamienić się w faceta!


„Toyboyu przejrzyj na oczy 
zanim kobieta sprowadzi cię na dno!”

Toy (zabawka) + boy (chłopiec) = Toyboy (chłopiec - zabawka) 

     Dziś tekst wart przemyślenia napisany przez Kobietę - Justynę - skierowany bezpośrednio do mężczyzn. Popatrzcie na Siebie i na sposób traktowania Was przez kobiety i zweryfikujecie swoje poglądy.....
     Każdy z nas widział kiedyś Toyboya. Śmiem przypuszczać, że każdy facet w swoim życiu w jakimś stopniu toyboyem był. To ten oddający swoje śniadanie w szkole najładniejszej koleżance, zanoszący kurtkę do szatni, na studiach kserujący notatki, odwożący kobietę na randki z innymi, godzący się na odwołane spotkania w ostatniej chwili bez powodu i naciskający na kobietę by koniecznie poszła z nim na kolacje w piątek. Nie chodzi tutaj o pomoc samą w sobie. Chodzi rezygnowanie z siebie na rzecz tej jedynej kobiety; rezygnowanie ze swoich planów na rzecz jej zachcianek. Jest to układ, w którym mężczyzna ma tak niską samoocenę, że wynagradza kobietę za to, że ona spędza z nim czas. 


 Toyboy Wyróżnia się  najczęściej następującymi cechami i atrybutami:
- chęć służenia,
- brak wolnej woli,
- samochód,
- dużo zasobów (pieniądze, dobre notatki na studiach, kanapki),
- brak szacunku do swojej osoby,
- ogromne kompleksy,
- traktowanie kobiet jak nietykalne księżniczki.

     Toyboye odgrywają niezwykle istotną role, służą do pocieszania i podnoszenia poczucia własnej wartości u kobiet poprzez różnego rodzaju podarki i komplementy. Na ich tle faceci szanujący siebie zyskują więcej na starcie. Na tle toyboya jest się zawsze bardziej pociągającym.  Bycie toyboyem to sport dla twardzieli (sic!) – ja aż tak twardy nie jestem. Wieczne odrzucanie, niezadowolenie, stres "Czy dziś ona znowu odwoła spotkanie?". Jedynym jasnym punktem w życiu takiego osobnika jest w końcu docenienie, pogłaskanie po głowie i buzi w policzek od swojej Pani (sic!) Co większym szczęściarzom zdarzy się  dostać większego buziaka u usta, a nawet seks gdy nie będzie miała nikogo lepszego pod ręką. To dla niego fart - z toyboyami się nie śpi. Jak mówi Feniks we wpisie "Przyjaciółka z penisem? NO MORE!!!"- "W worku przyjaciel nie ma seksu" tak samo w worku toyboya o seksie możesz zapomnieć...


     Kobieta gdy spotyka się z toyboyem jest przemiła i czarująca te sygnały odbierane są przez mężczyznę jako zainteresowanie, więc on stara się bardziej. Powstaje błędne koło. Zabiegając o kobietę chcą wymienić jej uwagę za fundowanie kolacji, odprowadzanie do domu, wyprowadzanie psa, czy nawet sprzątanie a to droga na samo dno. Kobiety wykorzystują tego typu zachowania i chęci bez skrupułów. Najgorsze jest to, że osobnik taki swoim postępowaniem pokazuje, że jedyne co może dać kobiecie to swoje usługi. (sic!) Pokazuje, że nie ma do siebie szacunku, a takimi ludźmi łatwo się manipuluje. Modne jest posiadanie własnego toyboja, bo można pochwalić się koleżankom podarkami i zobaczyć ten błysk zazdrości w oczach przyjaciółek. Działa tutaj prosta życiowa zasada - Nie masz szacunku sam do siebie to nie oczekuj szacunku od innych (sic!) 
     Z drugiej strony kobiety często chcą być z toyboyami. Dzieje się to wyłącznie wtedy gdy  kobieta widzi w takim osobniku potencjał na bycie facetem z krwi i kości. Toyboye nie dostrzegają  szans które daje im kobieta, nie dostrzegają zainteresowania, nie dotykają, a jeżeli to robią to w bardzo słaby sposób często ucinając eskalację dotyku, bo się boją (sic!) Uważają że nie zasługują na dotyk kobiety. I tak tracą możliwość na jakąkolwiek interakcje z kobietą.  Toyboy często nie widzi wyjścia z tej sytuacji, bo jest zaślepiony urodą kobiety.  


     Co zrobić żeby wyjść takiego chorego układu? Najlepiej go zakończyć! Odzyskać szacunek do siebie samego i wyjść z układu z twarzą!  Można taki układ przerobić. Ostrzegam jest to ciężka przeprawa i trzeba zadać sobie poważne pytanie – Czy naprawdę warto? Walczenie o kobietę, która nie ma do Ciebie szacunku zakończone klęską może bardzo zranić Twoje ego. Może zrujnować i tak już słabą samoocenę oraz stworzyć nowe kompleksy. Zmiana jaka się w Tobie dokonuje musi dotyczyć tylko i wyłącznie Ciebie. Musisz złapać dystans do kobiet i do samego siebie. Przestań być Toyboyem dla siebie nie dla niej.  Należy  siebie i swoją Panią poddać ostremu treningowi, wykształcić w niej odruchy i samemu zrezygnować ze wszystkich swoich zachowań. Do tego należy zachować stalowe nerwy i zimną krew. 


Pamiętaj!!! Gdy kobieta jest skoncentrowana jedynie na wartościach materialnych, to Twoja zmiana nie podziała. Gdy robisz to dla niej, to też nie podziała. Zachowaj dystans, który pozwoli Ci panować nad sytuacją oraz Sobą. 

Dziękuję Justynie (Lami) oraz Feniksowi!!!