sobota, 31 grudnia 2011

Życzenia na 2012


Pokochać bycie niezależnym emocjonalnie i zdać sobie sprawę, że kobieta ani kobiety nie wyznaczają Twojej wartości jako faceta.  

Jesteś wartościowy sam w sobie i nie musisz się niczym dowartościowywać ani niczego udowadniać. Po prostu jesteś i samo to, że jesteś jest atrakcyjne.

Nauczyć się być szczęśliwym samemu. 

Nie gonić kobiet w celu zaspokojenia swojego głodu emocjonalnego.  
  
Niezależność emocjonalna jest oznaką siły i to pociąga kobiety.

Życzę Sobie i Wam odwagi i żebyście każdego dnia zrobili chociaż jedną rzecz, której się boicie.  

A wtedy Nasze życie będzie musiało się odmienić. Nie będzie innej możliwości !!!




poniedziałek, 19 grudnia 2011

Dotykometr

 Pieszczoty które Ona uwielbia...

       Kończąc sprawy związane z dotykiem umieszczam dla tych którzy nadal mają z tym problem bardzo przydatne urządzenie czyli Dotykometr. Idealnie określa miejsca których nie można pominąć dotykając kobiety...

    Złośliwe kobiety mawiają, że mężczyzna ma tylko jedną strefę erogenną, ale te bardziej doświadczone wiedzą, że to nieprawda. Natomiast prawdą jest, że kobiety mają ich wielokrotnie więcej niż my i wiedza, jak je namierzać i dopieszczać, jest wysoko ceniona na erotycznej giełdzie. 


piątek, 16 grudnia 2011

Jestem...

Jestem samolubny, niecierpliwy, perwersyjny i trochę zbyt pewny siebie.

Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężki do zniesienia.

Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorszy, to nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepszy (sic!)
 

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Dotknij Mnie jeszcze...


Co one czują, kiedy je dotykamy – oto pytanie podstawowe.


Seks rzeczywiście rodzi się w głowie. Czasami wywoła go dotyk albo sama myśl o pieszczocie, zdjęcie, zapach Twojego ciała, widok mocnych ramion sąsiada, otrzymany komplement albo czyjś miły gest. Z biegiem czasu wszystkie przeżycia, obrazy, bodźce i słowa, które mózg opatrzył znaczeniem podniecające, utworzyły w psychice Twojej kobiety swoisty kod, otwierający ją na seks.


 Jak to działa? W chwili, gdy napływający impuls zostanie odczytany jako seksualny, organizm odpowiada hormonalną reakcją łańcuchową, która ma na celu optymalne przygotowanie jej do zbliżenia z Tobą. Ożywiają się zapisane w różnych regionach mózgu erotyczne zapachy, smaki i wspomnienia, które teraz splatają się z nadchodzącymi bodźcami, kreując nowe fantazje. Uczucia, przysadka mózgowa i podwzgórze przełączają się na "program podniecenia seksualnego". Hormony stają się bardzo przyjaźnie nastawione do Ciebie. Wydzielany przy okazji testosteron podąża do mózgu, gdzie zasila erotyczne fantazje. Twoja ukochana coraz wyraźniej widzi w duchu podniecające obrazy, fragmenty erotycznych wspomnień, coraz śmielsze i intensywniejsze stają się jej pragnienia, które ponownie przypuszczają na podwzgórze biochemiczny szturm. Tym razem mocniejszy! Uczucie podniecenia rośnie i rośnie.


Kobiety donoszą, że najwięcej przyjemności czerpią ze stosunku, na który musiały długo czekać i miały czas, aby wymalować go sobie w myślach. W tym kontekście widać, jak żałosnymi kochankami są mężczyźni niedoceniający emocjonalnego aspektu gry wstępnej (sic!)

Usta są organem tak mocno unerwionym, że wystarczy, byś przesunął opuszkiem palca po jej wardze, a dostarczysz jej miłych doznań. Stymulowane wargi wysyłają meldunek do podwzgórza, że ktoś miły dąży do kontaktu cielesnego. Podwzgórze odpowiada hormonami, które wywołują u niej drżenie, podekscytowanie i uczucie szczęścia. Tętnice poszerzają się, dzięki czemu krew napływa do wszystkich struktur miednicy, warg, płatków usznych i błony śluzowej nosa. Przekrwione wargi ust, a także sromowe, nabrzmiewają i nabierają ciemniejszego koloru, łechtaczka powiększa się dwukrotnie, a gruczoł Bartholina zwilża wnętrze pochwy, przygotowując ją do przyjęcia Twojego penisa.



Namiętny pocałunek oznacza nie tylko nawiązanie bezpośredniego kontaktu z łechtaczką, największą gwiazdą kobiecej seksualności, lecz także podwyższa ciśnienie krwi, przyspiesza bicie serca i prowadzi do wymiany między waszymi organizmami mnóstwa biologicznych i intymnych informacji. Kobiety uważają, że pocałunek jest bardziej intymny niż seks oralny, a nawet sam stosunek płciowy (sic!) Dlatego, zaniedbując ten rodzaj pieszczoty, nie tylko niedostatecznie pobudzasz swoją partnerkę, ale także powodujesz u niej uczucie zawodu. Kobieta niecałowana czuje się niekochana. I basta!

Głaskanie i masaż to pieszczoty dobre na wszystko. Redukują przede wszystkim wydzielanie kortyzolu, który jest wrogiem podniecenia seksualnego. Tak stymulowana i zrelaksowana kobieta chętnie otwiera się na inne pieszczoty. Dotyk jest jedynym zmysłem, którego nie da się wyłączyć. Mamy go do dyspozycji już od szóstego tygodnia od poczęcia (sic!)

Ciało Twojej ukochanej jest wyposażone w 20 milionów sensorów. Kiedy tę liczną armię stymulujesz przyjemnym głaskaniem, meldują one mózgowi, że nie ma zagrożenia, a wprost przeciwnie, jest miło i bezpiecznie - możemy śmiało zrelaksować się i... przechodzić do rzeczy.
Niektóre kobiety czują wyraźnie, jak bodźce odbierane przez piersi płyną bezpośrednio do genitaliów. Inne wprawdzie nie dostrzegają u siebie takiego połączenia, ale pieszczenie biustu dostarcza im niebotycznej przyjemności i pogłębia ogólny stan podniecenia. Są panie, które szczytują na skutek samej stymulacji sutków! Prawidłowa stymulacja działa jak zaklęcie „Sezamie, otwórz się!"


Ciekawym fenomenem jest fakt, że panie uważają za bardziej sprawnego nie tyle kochanka, który prezentuje częstszą i dłuższą erekcję członka, lecz mężczyznę dostarczającego im satysfakcjonujących pieszczot (sic!)


Palce serdeczny lub wskazujący są idealnym narzędziem do poszukiwania punktu G. Małe zgrubienie na górnej ściance pochwy znajduje się około 3 cm od jej wejścia - masowanie go powoduje silny wzrost podniecenia i często spazmatyczny orgazm, odczuwany przez całe ciało. Ważna jest jej indywidualna wrażliwość na pieszczoty i umiejętna, niegwałtowna stymulacja.

Strona emocjonalna szczytowania wygląda u każdej inaczej, ale z fizjologicznego punktu widzenia reagujemy podobnie: puls rozpędza się do 180, oddech do 40 razy na minutę, a ciśnienie krwi wzrasta do 200-250. Nabrzmiewają piersi i wargi sromowe, unoszą się sutki i łechtaczka. Następuje rozładowanie napięcia. Oddech i bicie serca stabilizują się. System nagradzania w mózgu oszałamia organizm postorgazmiczną mieszanką hormonalną, wywołującą rozkosz i rozluźnienie.


Jeśli myślisz, że tu skończyła się Twoja praca, to się mylisz, ponieważ istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że za tym orgazmem czeka drugi i trzeci, i tak dalej...

piątek, 25 listopada 2011

Zakochiwanie się....


Wszystko, absolutnie wszystko jest usprawiedliwione, wszystko nam wolno w imię miłości. Cóż na wojnie i w miłości wszystko dozwolone (sic!)


A tak mnie naszło - proszę posłuchać numeru oraz  poczytać tekst…



     Zakochujemy się w niewłaściwych ludziach, jak świat długi i szeroki pełen jest związków robionych na siłę, pełen par, które do siebie nie pasują i – cholera wie czemu – trwają w tym niedopasowaniu. Pełen jest wreszcie małżeństw, które nie zasługują, by je małżeństwami nazywać.

     Gdyby jeszcze chodziło o szukanie ideału i prawdziwej, jedynej miłości. Gdyby ludzie byli na tyle odważni, żeby się temu poświęcić, żeby z tego, najważniejszego przecież elementu życia zrobić coś, co rzeczywiście będzie ważne. Ale nie. Dawno już nam się odechciało, a żeby zmazać z twarzy grymas porażki, wymyśliliśmy, że coś takiego nie istnieje. Że nie ma miłości szczęśliwej, że głupcy tylko jej szukają, że nie znajdą.


     Dawno już odpuściliśmy jedyną rzecz, której odpuszczać nam nie wolno. Jedyną rzecz, dla której dozwolone jest wszystko, poza odpuszczaniem właśnie.

      Chcesz szukać przez seks, przez łóżko, proszę bardzo, droga wolna, tylko szukaj i znajdź, bo tylko wtedy nabierze to sensu. A znajdziesz pewnie w takiej, która ci odmówi, ironia losu i uśmiech Boga, który nienawidzi nas w taki właśnie sposób. Niestety ta metoda nie pasuje do pań – naprawdę trudno znaleźć faceta, który odmówi, będąc zdrowym i poczytalnym.
Chcesz szukać przez brak seksu, miłość platoniczna, czysta, proszę bardzo, znajdziesz ją pewnie budząc się po cudownej nocy z tą właśnie osobą, jakże by inaczej, dwa lata przed ślubem.

     Czasem trzeba szukać idąc na łatwiznę – w swojej grupie na studiach, w pracy, wśród znajomych. Raz na milion przypadków może mieć to sens, zwykle jednak trzeba wyjść poza pudełko, zejść z utartej ścieżki. Nie robimy tego. Tkwimy tam, gdzie nam łatwo, trudno się jednak dziwić, skoro nawet natura się rozleniwiła i pozwala nam trwać mimo głupoty. Darwin przewraca się w grobie.


Zakochaliście się w kimś, kto ma was w dupie? Nie odpuszczajcie za nic w świecie.
Zakochał się w was, ktoś, kogo nie braliście nawet pod uwagę? A co szkodzi dać mu szansę?

     Trzeba rzucić pracę, wyjechać? Rzuć i wyjedź. Trzeba skończyć obecny, nieudany związek, choć dawał chwilową gwarancję spokoju? Skończ czym prędzej. Trzeba rozbić jakiś inny związek, ukraść czyjąś dziewczynę, zdobyć czyjegoś chłopaka? Rozbij więc, kradnij i zdobywaj, będąc pewnym, że wiele porażek, niepowodzeń i bólu czeka po drodze.

     Wszystko, absolutnie wszystko jest usprawiedliwione, wszystko nam wolno w imię miłości. Cóż na wojnie i w miłości wszystko dozwolone.

     Każdy z nas chyba pragnął by miłości szczęśliwej tyle że dla każdego ma ona inny wymiar. Ja poniosłem porażkę, czy mnie to zniechęciło – nie wiem… Będą porażki, tak, będą zniechęcenia, będzie ich od tym więcej, im dokładniej i lepiej szukamy. Niestety, nikt nie obieca, że ich nie będzie. Ale warto, jeśli gdzieś prowadzą.


    Wiem jedno, jeżeli po pewnym czasie, kiedy już postanowiliśmy zostawić „niewłaściwego człowieka” odczuwamy tęsknotę i nagle zdajemy sobie sprawie, że tak właściwie brakuje nam tych cholernych grymasów, humorków i zachcianek partnera... Wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę, że popełniliśmy największy błąd. Leć, może jeszcze uda Ci się coś naprawić…

wtorek, 22 listopada 2011

Zapisać Demony


Kiedy piszesz, wyrzucasz z siebie ból, złe wspomnienia, 
napięcia i problemy.
Uzdrawiasz ciało i umysł (sic!)


Dlaczego pisanie jest dla mnie ważne? Nie wiedząc wcześniej o opisanym niżej  doświadczeniu realnie mi pomaga. A ponieważ na podstawie doświadczenia przeprowadzonego w USA, ludzie którzy napisali o swoich przeżyciach, znacznie rzadziej niż inni chodzili w następnych miesiącach do lekarza, wzmocnili swój układ odporności, obniżyli częstotliwość bicia serca i poziom stresu. Choć takie pisanie budzi trudne emocje, w dłuższej perspektywie trwale poprawia nastrój. To nie wszystko. W miesiącach, które nastąpiły po eksperymencie, studenci uzyskują lepsze oceny, a bezrobotni statystycznie szybciej znajdują pracę niż ich koledzy z pośredniaka, którzy nie pisali o swoich traumach. Ci, którzy pracę już mieli, rzadziej idą na zwolnienie lekarskie.

Dlaczego właściwie pisanie działa uzdrawiająco na ludzkie ciało i umysł?
Odpowiedzi jest wiele. Daje ono piszącemu poczucie mocy poprzez panowanie nad materiałem, a także poczucie wolności. Dostarcza rytuału, a z nim stabilności, daje receptę na lęk, przygnębienie i poczucie beznadziei. Pisząc do siebie samych, czujemy się bezpiecznie i możemy być sobą – kartka z pamiętnika często bywa jedyną przestrzenią, w której nikt nas nie osądza i łatwiej nam opuścić strefę komfortu, by poeksperymentować z życiem. Jak w buddyjskiej medytacji wglądu: pisząc dla siebie, stajemy się bezstronnym świadkiem i zaczynamy rozumieć więcej. Przeżywamy katharsis – co zauważył już 25 wieków temu Arystoteles. A wszystko dlatego, że myśli symbolicznie opuszczają nasze wnętrze i – jako słowa – znajdują nowe miejsce na kartce. Możemy do nich wracać, kiedy chcemy.

Pisanie uzdrawia jednak tylko wtedy, gdy podejmiemy  ryzyko. Pisanie o tym, co już znamy, co bezpieczne i oswojone, nie ma tego waloru. Czujesz się zraniony? – pytają teoretycy i praktycy pisania terapeutycznego i odpowiadają: rany to świetny punkt wyjścia do tego, żebyś zrozumiał samego siebie.

     Powstały techniki, jak pisanie dla rozwoju osobistego definiowane tak: „celowe stosowanie pisania dla zmiany psychologicznej i dobrostanu”. Coraz więcej osób prowadzi pamiętniki terapeutyczne, układa osobiste poezje, bada metafory, spisuje osobiste doświadczenia w formie opowiadań, komunikuje się na piśmie z częściami ciała, pisze listy do swojego wewnętrznego krytyka. Bardziej niż efekt literacki liczy się dla nich sam proces pisania.

    W starożytnym Egipcie imię było warunkiem przetrwania. Dlatego – wyprzedzając o milenia procedury voodoo – spisywano imiona wrogów na kamiennych tabliczkach, a potem rozbijano je w drobny mak, dzisiaj jest łatwiej – możemy zaklinać demony na kartce formatu A4. Kapłan uzdrawiacz cztery tysiące lat temu wypisywał zaklęcia na papirusie, po czym rozpuszczał go w miksturze, którą wypijał chory. Potem miał zdrowieć.

Pisanie pomaga zmierzyć się z bólem egzystencji. Pogodzić z doświadczeniem, nawet najbardziej ekstremalnym. Mówiąc krótko: warto pamiętać to, co boli, żeby potem z bólem pracować. Terapeutycznie działa „wysiłek ponownego łączenia faktów i nadawania sensu”.

Pisanie terapeutyczne często bywa wstępem do pisania dla czytelników. Jedno nie wyklucza drugiego. Gdyby nie problemy z psychiką, światowa literatura byłaby znacznie uboższa. Ludzi cierpiących na psychozę maniakalno-depresyjną jest wśród pisarzy dziesięć razy więcej niż wśród reszty populacji.


Na podstawie: Zapisać Demony – Coaching.