czwartek, 18 listopada 2010

Walka o władzę...


"Wszystkie  kobiety – podkreślam: 
wszystkie – kochają dominację!!!"

     Dziś refleksja na temat związków oraz "walki" o władzę która się w nich cały czas odbywa - temat rzeka ale bardzo na czasie. Coś, czego wielu nie zauważa, a zjawisko to istniało, istnieje i będzie zawsze istnieć. W każdym, ale to dosłownie każdym związku. Czasami będzie ono mocniejsze, czasami słabsze. Czasami bardziej zauważalne, a czasami praktycznie w ogóle. Nie ważne ile związków masz za sobą i jak doświadczony jesteś - to zjawisko zawsze będzie istnieć.
 Walka o władzę.
    Związki zazwyczaj dzielą się na dwie kategorie. Te, w których to mężczyzna nosi spodnie oraz te, w których to kobieta je nosi i ma większe jaja od swojego faceta. Edukacja w zakresie uwodzenia wygląda mniej więcej w ten sposób, że uczy się facetów jak uwodzić kobiety, ale nie u czy się ich jak utrzymać je przy sobie i tworzyć związki. A nie oszukujmy się – wielu mężczyzn potrzebuje takiej edukacji, ponieważ ich związek często wpada w kategorię związku drugiego, o którym mowa powyżej. Czyli to kobieta nosi spodnie.


Z czego to jednak dokładnie wynika?
    Jak nie doprowadzić do takiej sytuacji? Związek to twór, w którym cały, ale to cały czas walczy się o władzę. Chciałbym użyć innego słowa n iż „walczy”, ale w tym wypadku jest to
niemożliwe. Po prostu walczymy z partnerką o władzę i o „stanowisko”. O to, czy to my dominujemy, czy też ona. Wiadomo nie od dziś, że kobiety kochają dominację. Zapytaj pierwszej, lepszej kobiety na ulicy o to, a odpowie Ci, że…? Właśnie, że co? Wiele kobiet nie przyznaje się do tego i mówią, że to one chcą być niezależne, one chcą prowadzić i decydować o wszystkim. Jeśli w to uwierzysz, to jesteś skończony! Przegrałeś! Nie istniejesz! Wszystkie  kobiety – podkreślam: wszystkie – kochają dominację (sic!) Mówimy jednak o dominacji zastosowanej w ich kierunku, czyli o tym gdy to mężczyzna dominuje. Wywodzi to się z naszej natury, gdy kilka tysięcy lat temu przewodnik plemienia brał kobietę za włosy i ciągnął do jaskini, to ona nie opierała się i nie wykręcała krzycząc, że jest jej źle, ale ostatecznie poddawała się temu, bo to było dla niej dobre. Dominacja = bezpieczeństwo (sic!) Jednak do czego zmierzam? Ano do tego, że walka o władzę jest równa walce o dominację. Jeśli walczymy o dominację, to walczymy o bezpieczeństwo. Im bardziej dominujesz, tym bezpieczniej Twoja kobieta czuje się przy Tobie (sic!)


     Walka o władzę ma miejsce w związku cały czas. Kto pierwszy zadzwoni? Kto wybierze na jaki film do kina dziś pójdziemy? Kto dominuje w łóżku? Kto zaproponuje zrobienie herbaty? Kto pierwszy skorzysta z łazienki? Ale także: czy wytknie mi on mój błąd? Czy zareaguje na to, co zrobię? Czy jak go oleję, to on się wkurzy? Czy mogę go spokojnie oszukiwać? Czy zrobi dla mnie wszystko? Czy zależy mu tak strasznie, że nie widzi, że go zdradzam? Małe rzeczy, małe kroczki, małe zdarzenia, małe czynności, małe reakcje. Wszystko, co dzieje się w związku to walka o władzę. Czy umiesz sprostać wymaganiom i zapewnić sobie władzę w związku? Zapewnić sobie miejsce, które powinieneś mieć? Jeśli coś Ci nie pasuje – powiedz to jej (sic!) Spóźniła się na randkę i głupio się tłumaczy? Co mnie to kurwa interesuje? Ja jestem punktualny, więc Ty także możesz być. Powiedz jej, że kulturalne kobiety informują wcześniej o tym, że się spóźnią. A najlepiej, gdyby była po prostu poukładana i trzymała się terminów i godzin. Pisałeś jej smsy, a ona nie dała znaku życia i totalnie je olała, bo niby była czymś zajęta? Co mnie to kurwa interesuje? Jeśli oglądanie telewizji, siedzenie na NK albo plotki z koleżankami są ważniejsze ode mnie, to znajdź sobie kogoś, kto będzie miał czas na tak mało wartościową kobietę jak Ty. Ja Ciebie nie chcę! Jesteś z nią w restauracji, a ona odbiera telefony albo pisze z kimś smsy? Hej, czy ona przyszła tu posiedzieć z Tobą czy ze swoim telefonem? Wyjdź natychmiast z tego pieprzonego lokalu bez słowa i niech zejdzie z Twoich oczu - może hardcorowa metoda ale czasem skuteczna!


     To jest smutne, bo 99% problemów w związkach bierze się z tego, że kobieta nie zna swojego miejsca i ma za dużo władzy (sic!) Władzy, o którą faceci nie walczą, bo myślą, że pójście na kompromis i bycie potulnym misiem będzie najlepszym wyjściem. A nigdy nie jest. Faceci nie idą po to, czego tak naprawdę pragną. Nie idą po dominację, nie szanują sami siebie. Nie szanują swoich kobiet, bo brakiem szacunku jest to, że to kobieta ma większe jaja od nich. Faceci nie rozumieją, że kobiety są jak te dzieci, które potrzebują w kimś oparcia. Że potrzebują kogoś silnego i stabilnego psychicznie oraz emocjonalnie. Tu nie chodzi o prezenty, spędzanie ze sobą czasu, dobry seks. Tu chodzi o władzę, dominację, bezpieczeństwo. Reszta jest tylko dodatkiem podtrzymującym to wszystko.


     Kalibracja, szczerość zachowań, i tego, co mówisz to podstawa (sic!) Fakt jest jeden. Dominacja i pewność siebie na każdym kroku, jest tutaj niezwykle ważna. Musisz być szczery i spójny z samym sobą, musisz po prostu pokazywać, że to Ty masz władzę i jednocześnie szanować sam siebie (sic!) W związkach faceci mają na oczach tak wielkie klapki, że potrafią przyjmować normalnie zniewagę, oszustwa, zdrady czy jawne kłamstwa. Kontroluj poziom władzy, kontroluj poziom dominacji, wiedz jakie jest Twoje miejsce i monitoruj wielkość jaj Twoich oraz jaj Twojej kobiety - ciągłą kalibracja. Jeśli będziesz miał władzę, to będziesz jednym z niewielu facetów, który ma prawdziwy, naturalny, oparty o fundamentalne wartości związek i tego wszystkim czytelnikom/czkom życzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz