wtorek, 17 marca 2015

Własne obserwacje...



Jedna z pułapek dzieciństwa polega na tym, że nie trzeba rozumieć, by czuć. Kiedy rozum zdolny jest pojąć, co się wydarzyło, rany w sercu są już zbyt głębokie.

Carlos Ruiz Zafón

Przemyślenia nie koniecznie powiązane ze sobą....

Są dwie drogi rozwoju...


     Pierwszą drogą jest bunt, który możesz przekuć w rozwój. Szukasz pomocy, aż wreszcie ją znajdujesz. Może od strony trzeciej, a może własnoręcznie wewnątrz siebie. Im więcej wiesz, że zawdzięczasz tylko sobie, tym bardziej ugruntowany jesteś w życiu. Czujesz fundament oraz jesteś świadomy tego, że poradzisz sobie w każdej sytuacji.


      Drugą drogą jest bycie przegranym od początku do końca. Dostajesz taki wpierdol od życia na samym starcie, że się nie możesz pozbierać. Jesteś zniszczony od początku i w tym tkwi Twoja siła, która nigdy nie zabłyśnie, ponieważ nie będziesz w stanie przebić się przez to, co Cię uformowało. Potrzebujesz pomocy innych i dużo czasu, aby móc przekuć to w bunt lub akceptację...

       Która jest moją drogą hm tak naprawdę nie wiem, może jak bym powiązał je obie to bym mógł stwierdzić, że to ta moja..


"Wariat"...


       Kiedy zdajesz sobie sprawę z dostrzegania wzorów występujących w naturze całego świata wiesz, że jesteś kimś więcej. Nie czujesz, że to coś złego. Po jakimś czasie nie czujesz się lepszy. Wiesz, że widzisz więcej i chciałbyś pokazać to innym, cieszyć się wspólnie, ale nikogo to nie obchodzi i nikt tego nawet nie dostrzega. Cieszysz się więc sam w sobie dla samego faktu radowania się, z czasem może trafisz na kogoś kto podobnie postrzega świat i jest niezły ubaw...



       Zauważyłem, że mam nieco odmienną neurochemię ciała od reszty osób. Z jednej strony bardzo wrażliwą na otaczające piękno, a z drugiej bardzo ekstrawertyczną, która stosuje "dziwne" i nie modelowe zachowania wśród zamkniętego środowiska. Poszukuję ciągle czegoś poza granicami rozumu, chce doświadczać a z drugiej strony odczuwa strach. Dziwne bo, chociaż wiem, że to wszystko kiedyś się skończy, to dlatego chcę czerpać jeszcze więcej, dopóki mam na to możliwości, siły i zdrowie.


      Trzymam się własnych odczuć i bez względu na innych, robię to, co chcę robić. Staram się czerpać jak najwięcej z wszystkiego, co doświadczam. Wiem, że im bardziej czuję przyjemność w bieżącej chwili, tym większy może być ból, gdy przeminie to na zawsze. Pomimo tego, staram się akceptować rzeczywistość taką, jaka jest....


      Przyjmuję to, co otrzymuje, ponieważ wszystko zmierza do ekspansji, doświadczania i rozwoju. To niekończąca się spirala sprzężeń zwrotnych - nawet jeśli czasem boli....


    Dostrzeganie większej ilości zjawisk i postrzeganie ich w odmienny sposób prowadzi do wykluczenia. Kiedyś za takie osoby palono na stosie. W tej chwili mamy trochę więcej wolności, ale dalej jest ona skutecznie tępiona lub po prostu formowana, jak koryto rzeczne dla własnych interesów tak więc lepiej być "oszołomem" i chodzi tutaj o zdrową odmienność która czyni wolny choć nie zrozumiałym i czasem po prostu masz dość i chcesz kompletnie zamknąć się w sobie - a może po prostu skończyć to przedstawienie.

       Czasem czuję po prostu wewnętrzne skrępowanie które coraz bardziej zaciska się na Mojej duszy - nie mam innego słowa. Tym bardziej, kiedy robię coś, czego większość się wstydzi lub boi  zrobić- wierz mi lub nie – jesteś dla nich wariatem. Dlaczego?? Bo robisz coś innego, coś czego nie potrafią sami zrobić, coś czego się boją zrobić, co wymyka się z ich percepcji sztywnego pojmowania Świata... A dodatkowo widzą że sprawia Ci to radość...



 Relacje...


      Jeżeli czujesz już, że jesteś "inny", "wyjątkowy" to prześledź jeszcze swoje relacje. Normalni ludzie mają przeciętne związki. Rodzą się, poznają, pieprzą, rozstają, zdradzają lub są razem i hamują własne pragnienia w imię wartości narzuconych przez innych - tego nigdy nie przyjmę choćbym miał być sam do końca życia...


       Nic jednak nie pokazuje tak bardzo jaki jesteś, jak Twoje relacje z płcią przeciwną. Być może nie jesteś prozaiczny w uczuciowości albo masz nienasyconą potrzebę coraz to nowych fizycznych doznań, to Relacje będą zawsze jak lustro, w którym widzisz siebie nago.  

       Widzisz każde znamię i rozstęp. Nie ukryjesz niczego. Nawet jeśli tak myślisz to jesteś głupcem. Wszystko wychodzi z nas jak z durszlaków – nie tą dziurą to inną. Oszukiwanie siebie to oszukiwanie drugiej osoby....


      Będąc z kimś, przyjmujecie siebie takimi, jakimi jesteście i próbujecie pracować razem albo dajecie sobie spokój. Upadki zdarzają się tak często, jak i długie postoje – wszystko ma swoją kolej, ponieważ dąży do jednego – nieuświadomionej miłości - ładnie to brzmi...


      Jak jesteś wyjątkowy to zobaczysz, że ten przymiotnik odbija się na Twoich relacjach. Niezależnie od tego czy poszukujesz dobrego, ostrego przygodnego seksu czy jesteś w stałym związku....


Poczucie własnej wartości...



      Tak naprawdę zawsze chodzi o pewność siebie, poczucie własnej wartości i odnalezienie własnego wewnętrznego spokoju i siły. W poczuciu własnej wartości leży 99% Naszych problemów - moich również choć wiele artów temu poświęciłem nie czuję abym tak naprawdę i do końca czuł się wartościowy....



     Człowiek, który posiada w sobie ten spokój, pewność i siłę zadaje mniej pytań nie wdaje się w wewnętrzne dialogi. Nie denerwuje się wszystkim co popadnie, jest zrównoważony i wie dokładnie czego potrzebuje. Na jego spokój wpływa także jego pewność siebie. Nie musi zastanawiać się co robić osób trzecich bo on to po prostu wie. Nasze serce, intuicja to niesamowicie potężna broń. Nie potrzebujemy informacji, ani żadnych bodźców z zewnątrz.



     W życiu przecież chodzi aby być spójnym ze sobą i szczęśliwym tylko i wyłącznie ze sobą prawda? Realizować swoje potrzeby, ale pamiętać przy tym o potrzebach innych. Dlaczego…? Nasze potrzeby są przecież ściśle uzależnione od potrzeb innych osób. To taki paradoks prawda? Z jednej strony musimy myśleć o sobie i o tym co dla nas jest dobre, ale z drugiej strony nie da ich się zrealizować nie dbając o potrzeby drugiej strony?



Cel...

       Najważniejsze to dowiedzieć się czego tak naprawdę potrzebujemy od życia a później zacząć to osiągać. Tak po prostu – bez żadnych wymówek. Po prostu zacząć to osiągać. 

    Zmiany trzeba zacząć od samego siebie… Być dla siebie samego atrakcyjną osobą wewnętrznie. Osobą, w której można się zakochać, osobą wyważoną pełną spokoju i wewnętrznej siły - to jest kurna moc której nie obali żadna trudna sytuacja zewnętrzna i wewnętrzna.... Ta pewność, że wiesz, że czujesz, że tak masz właśnie robić...

     Na koniec, jeszcze jedno przemyślenie hmm  Myślę, że nie warto mieć również pretensji do nikogo, nigdy. Po co...?  Jak przestaniemy mieć pretensje do życia, do siebie, do innych to wtedy znajdziemy odpowiedzi na setki pytań, które Nas trapią...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz